Coraz większe napięcie w Polskiej Grupie Górniczej. W Katowicach właśnie zakończyły się rozmowy dotyczące podwyżki dla załogi w nadchodzącym roku. Udział mediatora nie pomógł.
Zdaniem strony związkowej propozycje zarządu są nie do przyjęcia. Z kolei zarząd PGG nie komentuje dzisiejszych rozmów.
Strona społeczna uważa mediacje zakończone. Co dalej? Ustawa o sporach zbiorowych. W poniedziałek mamy masówki, a potem zdecydujemy co dalej - powiedział Bogusław Hutnik, szef górniczej Solidarności w rozmowie z reporterem RMF FM Marcinem Buczkiem.
Była to druga tura rozmów. Pierwszą przerwano, bo mediator chciał poznać sytuację finansową Polskiej Grupy Górniczej.
Związkowcy chcą 12-procentowej podwyżki. Zarząd ewentualną wysokość wypłaconych środków uzależnia od sytuacji finansowej firmy.
Rozmowy odbyły się momencie, kiedy sytuacja w górnictwie jest coraz bardziej napięta. W spółce nadal nie jest rozwiązana wypłata czternastej pensji. Problematyczny jest podział przyznanych przez zarząd ponad 300 milionów złotych. Porozumienia nadal nie ma, a termin wypłaty nagrody rocznej mija w połowie lutego.
Kolejny problem to przyszłość kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej. Według wcześniejszych planów, wydobycie w zakładzie miało być prowadzone do 2022 roku. Ale - jak twierdzą związkowcy - w kopalni zaniechano już inwestycji związanych z uruchomieniem trzech nowych ścian wydobywczych. Może to oznaczać zakończenie eksploatacji do końca tego roku. Przedstawiciele załogi mówią o "cichej" likwidacji. Zarząd odpowiada: analizy trwają, ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła". Jednocześnie pojawiają się zapewnienia, że nikt nie straci pracy. Dlatego górnicze związki zawodowe nie chcą czekać na rozwój wypadków.
W miniony poniedziałek w PGG powołano sztab protestacyjno - strajkowy. Trzeciego lutego we wszystkich kopalniach PGG odbędą się masówki. Górnicy mają zostać poinformowani nie tylko o coraz bardziej napiętej sytuacji w Polskiej Grupie Górniczej, ale także o rosnących problemach całej branży.
Chodzi m.in. o import węgla z zagranicy m.in. z Rosji. To z kolei sprawia, że na zwałach przy kopalniach rośnie ilość wydobytego - ale nie odbieranego np. przez firmy energetyczne - polskiego węgla.
Węgiel zalega, choć jego odbiór był wcześniej zakontraktowany. Związkowcy ostrzegają, że może się to skończyć stopniowym ograniczaniem wydobycia.
Dla kopalń mogłoby to oznaczać początek katastrofy - twierdzą związkowcy. Sierpień 80 napisał w tej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego, który jednocześnie jest też posłem z okręgu katowickiego.
Zapowiedzi związkowców dotyczące blokowania pociągów wiozących importowany węgiel wciąż są aktualne.