Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski publicznie przyznał, że część „upokorzonych” posłów PiS chce utworzyć w Sejmie własne koło. Oznaczałoby to osłabienie partii w i tak niezwykle trudnym dla rządzących czasie. "Na razie tego koła nie ma, ale jest poważne ostrzeżenie wobec kierownictwa PiS” – ocenił sytuację w obozie rządzących lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz.

REKLAMA

Dziś Jan Krzysztof Ardanowski ujawnił, że część posłów PiS "upokorzonych" zawieszeniem ich w prawach członka partii za głosowanie przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, tzw. piątce dla zwierząt, chce utworzyć w Sejmie własne koło, wnioski są już przygotowane. Nie wykluczył, że on sam znajdzie się w tej grupie.

Przypomnijmy, że aż 15 posłów PiS-u zostało ukaranych za głosowanie niezgodnie z rekomendacją partii w sprawie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Oprócz Ardanowskiego zawieszeni w prawach członka PiS zostali: Henryk Kowalczyk, Lech Kołakowski, Katarzyna Czochara, Zbigniew Dolata, Teresa Glenc, Agnieszka Górska, Teresa Hałas, Jerzy Małecki, Krzysztof Szulowski, Piotr Uściński, Marek Wesoły, Bartłomiej Wróblewski, Sławomir Zawiślak, Kazimierz Moskal. W Senacie wbrew partii zagłosował też Jan Maria Jackowski, któremu również grożono konsekwencjami.

Ardanowski przestrzegał, że PiS nie powinien teraz lekceważyć swoich posłów i senatorów: To tylko i wyłącznie od mądrości kierownictwa PiS zależy, czy na najbliższym posiedzeniu Sejmu będzie jeszcze większość - mówił.

Zaznaczył też, że jeśli koło powstanie, to każdy z jego członków będzie indywidualnie decydował o tym, czy poprze konkretne ustawy rządzących w Sejmie.

Brudziński reaguje

O tym, że wystąpienie Ardanowskiego odbiło się szerokim echem wśród polityków, świadczy reakcja Joachima Brudzińskiego. Europoseł odniósł się do wypowiedzi byłego ministra i odwołał się do zdrowego rozsądku zawieszonych posłów. Jestem przekonany, że moim koleżankom i kolegom nie zabraknie zdrowego rozsądku, bo wywalanie większości rządowej czy rozbijanie jedności polskiej prawicy w tak skomplikowanej sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie miałoby nic wspólnego z polityczną roztropnością - stwierdził wiceszef partii.

Wypowiedź zauważyli też politycy opozycji. Podczas briefingu w Krakowie Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że na razie koła, o którym mówił Ardanowski jeszcze nie ma. Ale jest poważne ostrzeżenie wobec kierownictwa PiS - mówił szef PSL-u.

W jego ocenie taka sytuacja nastąpiła "z powodu błędów merytorycznych, popierania piątki Kaczyńskiego; z powodu tego, co się dzieje, jak rząd nieudolnie prowadzi nas w walce z pandemią, nie ma planu pandemicznego". Zdaniem szefa PSL kolejny powód wiąże się z "podburzaniem społeczeństwa, wzbudzeniem w nim takich emocji, poprzez wyrok Trybunału Konstytucyjnego".

Nie dziwię się. Myślę, że tych posłów będzie coraz więcej. Na razie jest to puszczenie mocnego sygnału, który ma oddziaływać na wnętrze PiS. Jeśli tam nie będzie oddziaływania, to pewnie na kolejnym posiedzeniu to koło powstanie - ocenił Kosiniak-Kamysz.

Czas próby dla PiS

Zapowiedź wewnętrznego buntu w Prawie i Sprawiedliwości pojawiła się niezwykle trudnym dla partii czasie. Od kilku tygodni pandemia koronawirusa rozwija się w naszym kraju w niebezpiecznym tempie. Niemal codziennie bite są kolejne rekordy przyrostu zachorowań, wzrasta też liczba zgonów spowodowanych Covid-19. Lekarze i eksperci podkreślają, że system opieki zdrowotnej jest bliski załamania, a w mediach pojawiają się historie pacjentów, którzy umierają w karetkach po wielogodzinnym oczekiwaniu na pomoc. Sytuacja jest na tyle poważna, że rząd musiał wprowadzić kolejne restrykcje uderzające w gospodarkę, co wielu przedsiębiorcom się nie podoba.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koronawirus w Polsce. Nie żyje 445 chorych na Covid-19, znów ponad 27 tys. zakażeń [NOWE DANE]

Na dodatek antypisowskie hasła od 22 października słychać na ulicach wielkich miast i małych miejscowości. Jest to spowodowane wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że aborcja z przesłanki embriopatologicznej jest niezgodna z konstytucją. Ta decyzja spowodowała wybuch masowych protestów, których jednym z głównych haseł jest odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy.

Swój pomysł na rozwiązanie konfliktu dotyczącego prawa aborcyjnego złożył prezydent Duda. Projekt prezydenta przewiduje, że aborcja będzie legalna gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne".

NIE PRZEGAP: "Poniedziałki protestu". Odpowiedź Strajku Kobiet na apel premiera

Co do propozycji Andrzeja Dudy w Sejmie nie ma jednak konsensusu. Świadczy o tym projekt ustawy przygotowywany przez Solidarną Polskę dotyczący pomocy kobietom, które urodzą dzieci z wadą letalną.

Rozsierdzona jest też polska wieś. Rolnicy protestowali przeciwko "piątce dla zwierząt" i ministrowi Grzegorzowi Pudzie. Choć PiS porzucił projekt, to rzecznik rządu Piotr Müller informował, że rozważane jest złożenie nowego projektu noweli ustawy o ochronie zwierząt.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rolnicy znów blokowali drogi. Rząd ma 2 tygodnie na podjęcie działań