Białoruś podpisała z rosyjską firmą pośredniczącą kolejny kontrakt na dostawy gazu, którego powinno wystarczyć na kilkanaście dni. Rosjanie zapowiedzieli szybkie wznowienie dostaw tego surowca. Kurek z gazem zakręcono wczoraj wieczorem.
Problem został tylko połowicznie rozwiązany. Niezależna rosyjska kompania Transnafta zobowiązała się dostarczyć 640 mln m3 po dotychczasowej cenie 46,68 dolara za 1000 m3. Wystarczy to na mniej niż dwa tygodnie. Moskwa spodziewa się, że w tym czasie Mińsk wypełni obietnice i zgodzi się podpisać kontrakt na rosyjskich warunkach.
Wcześniej prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko zapowiedział, że jego kraj pójdzie na ustępstwa w kwestiach cenowych i zgodzi się płacić Moskwie rynkowe stawki za gaz, ale może zrewidować umowy o tworzeniu państwa związkowego z Federacją Rosyjską.
Rosjanie chcą sprzedawać gaz po cenie rynkowej lub kupić połowę akcji Biełtransgazu, gazowego monopolisty na Białorusi. Jeśli Łukaszenko znów będzie próbował wykręcić się ze zobowiązań, to kolejny raz dojdzie do zakręcania kurków.
Decyzja Gazpromu o przerwaniu dostaw gazu wywołała na Białorusi ostre reakcje, z których najpoważniejsza to odwołanie na konsultacje białoruskiego ambasadora w Moskwie - krok, którego w praktyce dyplomatycznej dokonuje się w przypadku nagłego pogorszenia stosunków między dwoma krajami.
15:05