Przez kilka godzin byli w wodzie. Nie mogli wezwać pomocy. Dwóch rozbitków na Zatoce Gdańskiej uratował wczoraj wodny patrol policji z Gdyni.
Mężczyźni mieli wiele szczęścia - uwagę policjantów przyciągnął unoszący się na wodzie kadłub. Wypatrzyli go na wysokości Mechelinek, niespełna dwa kilometry od brzegu. Niewielki jacht, wyczarterowany przez dwóch trzydzestokilkulatków przewrócił się, wiatr spychał go w głąb morza - tłumaczy Michał Rusak, rzecznik komendy Miejskiej policji w Gdyni.
Telefony komórkowe obu mężczyzn zatonęły i nie mieli oni jak wezwać pomocy. Nie mieli też sił, żeby podnieść jacht - dodaje Rusak.
Mężczyźni w wodzie spędzili ponad 3 godziny. Kompletnie wyziębionych żeglarzy zabrała policyjna motorówka, a ich jacht pomogła odholować na brzeg łódź z mariny w Rewie.