Rosja próbuje rozszerzyć embargo handlowe także na przewozy tranzytowe - kilka takich sygnałów odebrali już polscy transportowcy. "To złamanie wszelkich porozumień" - mówi wicepremier Janusz Piechociński i zapowiada, że będzie interweniował w tej sprawie. Przedsiębiorcy zajmujący się przewozami nie kryją obaw. "Skutki mogą być straszliwe. Z transportu żyje ponad 2 miliony osób" - mówią w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Wyderką.
Już jest źle, a będzie jeszcze gorzej, bo spodziewamy się narastania problemu - zauważa szef Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek. Dodaje, że aktualne działania Rosji oznaczają, że bezpowrotnie tracimy rynki, gdzie świadczyliśmy nasze usługi transportowe. Polski transport międzynarodowy, który dotychczas był wizytówką dobrej usługi zagranicznej, może wkrótce runąć i skutki tego mogą być straszliwe, dlatego że z transportu żyje ponad 2 miliony ludzi - zaznacza Buczek.
Przedsiębiorcy mają kilka sygnałów łamania międzynarodowego prawa przez Rosjan. Dotyczy to między innymi tranzytu przez terytorium rosyjskie do Kazachstanu czy Mongolii.
Dopiero w piątek będzie natomiast wiadomo, jak duże rekompensaty w związku z rosyjskim embargiem dostaną polscy producenci warzyw i owoców. Poinformował o tym minister rolnictwa Marek Sawicki.
O pomoc mogą się starać wszyscy producenci - nie tylko ci, którzy sprzedawali owoce i warzywa do Rosji. Ma to ochronić unijny rynek przed napływem zbyt dużej ilości produktów rolnych. Gdyby ta żywność za blisko 10 miliardów euro, która w 2013 roku była sprzedawana przez Unię do Rosji, nagle pojawiła się na rynku europejskim, to mamy destabilizację na co najmniej 3 lata - tłumaczył minister Sawicki.
Szef resortu rolnictwa dodał, że system unijnych rekompensat preferuje wypłaty odszkodowań za owoce i warzywa, które będą przeznaczone na cele charytatywne i za to w całości zapłaci Unia.
(MRod)