Były poseł PO Jan Rokita nie musi płacić 100 tys. zł zadośćuczynienia byłemu szefowi policji za rządów PiS Konradowi Kornatowskiemu za powtarzanie, że jako prokurator w PRL miał on tuszować ówczesną zbrodnię. Taki wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie, który nieprawomocnie oddalił pozew Kornatowskiego. Żądał on, by sąd nakazał Rokicie zapłatę 100 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych. Sąd uznał, że taki nakaz byłby uznaniem "zemsty funkcjonariusza z PRL, który obiektywnie realizował cele niedemokratyczne".
Powód ma też zapłacić pozwanemu 3,6 tys. zł kosztów procesu. Na ogłoszeniu wyroku - od którego przysługuje apelacja - nie stawił się nikt ani ze strony powodowej, ani pozwanej.
Przyczyną procesu było powtórzenie w 2013 roku przez Rokitę słynnych słów z 2007 roku, że Kornatowski jako prokurator w PRL miał fabrykować dowody, które miałyby świadczyć, że milicja nie odpowiada za śmierć opozycjonisty Tadeusza Wądołowskiego, zmarłego w 1986 roku w komisariacie kolejowym MO w Gdyni.
Jako podstawę pozwu były szef policji wskazał prawomocny wyrok, w którym sąd uznał naruszenie jego dóbr osobistych przez Rokitę wypowiedzią z 2007 roku. Kilka lat temu Kornatowski wygrał proces z Rokitą, który wciąż go nie przeprosił - jak nakazał sąd. Kornatowski walczy o tzw. zastępcze opublikowanie przeprosin w mediach i obciążenie Rokity ich kosztem.
Kornatowski (obecnie adwokat) podkreślał, że w 2013 roku Rokita powtórzył te same zniesławiające kwestie, które były przedmiotem tamtego procesu.
Pozwany wnosił o oddalenie pozwu. Nie mogę przeprosić powoda, bo musiałbym się wyrzec swej tożsamości i zostać dla samego siebie skończoną łachudrą - mówił Rokita sądowi. Jego zdaniem, jest bezsporne, iż nie wyjaśniono śmierci Wądołowskiego, a Kornatowski jako prokurator założył niewinność milicjantów i "działał niegodziwie". Dodał, że opisano to w raporcie sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. zbrodni SB i MO, której Rokita przewodniczył w 1991 roku.
Sąd uznał, że nie każde naruszenie dóbr osobistych uzasadnia przyznanie zadośćuczynienia. Zależy to m.in. od rodzaju naruszenia, nasilenia jego skutków, stopnia winy naruszającego dobra, celu jego wypowiedzi oraz tego, czy odniósł on z tego tytułu jakieś korzyści materialne. W tym kontekście sąd uznał, że zadośćuczynienie Kornatowskiemu się nie należy. Sędzia Bożena Chłopecka mówiła uzasadniając wyrok, że pozwany nie chciał osiągnąć żadnej korzyści materialnej, a działał z pobudek "aksjologicznych". Podkreśliła, że w prokuraturze PRL powód szybko awansował, co oznacza "uległość, a co najmniej akceptację reguł, które dziś uznaje się za antydemokratyczne". Dlatego negatywna ocena powoda przez pozwanego wydaje się - jak uznała sędzia - zrozumiała.
Nie popełniłem żadnego przestępstwa ani wykroczenia dyscyplinarnego podczas oględzin miejsca śmierci Wądołowskiego - mówił wcześniej sądowi Kornatowski. Podkreślał, że zajmując się sprawą jako tzw. prokurator dyżurny zarządził sekcję zwłok Wądołowskiego. Gdybym chciał coś ukryć, zarządziłbym pochówek - dodał. Według niego, Wądołowski nie był opozycjonistą. Kornatowski podkreślił też, że to nie on umorzył postępowanie w sprawie jego śmierci.
Rokita mówił natomiast sądowi, że najważniejsze było dla niego to, że dystansujący się od PRL rząd PiS powołał na wysokie funkcje kogoś takiego jak Kornatowski.
Na pytanie adwokata Kornatowskiego, czemu nie wykonuje prawomocnego wyroku, odpowiedział zaś: Na gruncie prawa podejmuję kroki, by podważyć decyzję sadu - jego wykonanie oznaczałoby moją całkowitą ruinę materialną.
W 2010 roku Sąd Najwyższy potwierdził wyroki sądów dwu instancji, że Rokita ma przeprosić Kornatowskiego za słowa z 2007 roku. SN oddalił kasację Rokity uznając, że wyszedł on poza ustalenia swej komisji i przedstawiał opinie, na których poparcie "nie ma żadnego dowodu". Wcześniej dwa sądy uznały, że nie było podstaw do takich wypowiedzi Rokity. Sądy podkreślały, że ustalono, iż śmierć Wądołowskiego nie była skutkiem działań milicji, a kolejne postępowania umarzano - uczynił to także i pion śledczy IPN uznając, że przyczyna zgonu była naturalna.
(edbie)