Tragedią mogła się zakończyć wtorkowa górska wyprawa pewnej rodziny. Dzieci były ubrane w getry, sukienki i niskie buty. Rodzice nie mieli latarek, ani aplikacji, która pomaga ratownikom zlokalizować turystów. Nieszczęściu udało się zapobiec dzięki interwencji GOPR.
We wtorek po południu ratownicy Wałbrzysko-Kłodzkiej Grupy GOPR otrzymali zgłoszenie od czeskiego pogotowia górskiego o czterech osobach które zabłądziły i utknęły prawdopodobnie w rejonie granicznego szlaku powyżej Międzygórza rejon Przełęczy Puchacza.
Poszukiwania rodziny utrudniał fakt, że rodzice nie posiadali aplikacji, która ułatwia ratownikom zlokalizowanie turystów. W końcu odnaleziono grupę w rejonie Małego Śnieżnika.
W górach zabłądziła czteroosobowa rodzina: rodzice nie posiadali nawet latarek, a dzieci (12 i 6 lat) były nieodpowiednio ubrane - miały założone niskie buty i getry. Wszyscy znajdowali się już w pierwszym stopniu hipotermii.
Ratownicy ewakuowali grupę do schroniska Hala Pod Śnieżnikiem.
Ratownicy przypominają, że warunki w górach są trudne. Starali się dotrzeć do poszkodowanych skuterem śnieżnym oraz quadem na gąsienicach, ale końcówkę trasy musieli pokonać na nartach skiturowych. Jak podają, wyprawa trwała pięć godzin i brało w niej udział czterech ratowników.
Opracowanie: