Nasze dzieci to nie pudełka, a żłobek to nie przechowalnia. Rodzice protestują przeciwko rządowym pomysłom zmiany w tak zwanej ustawie żłobkowej. Kilka tygodni temu minister pracy zapowiedziała złagodzenie przepisów dotyczących opieki nad najmłodszymi dziećmi, co miałoby umożliwić zwiększenie liczby miejsc w żłobkach.
Największe obawy rodziców budzi zwiększenie liczby dzieci, którymi może jednocześnie zajmować się opiekun w żłobku. Do tej pory to było ośmioro dzieci, może być dziesięcioro, a nawet więcej.
To się nie mieści w głowie. Jeżeli ktoś miał małe dziecko to wie, że takie dziecko jest wszędzie, potrafi się skupić na jednej rzeczy góra przez minutę, może dwie. Ja sobie nie wyobrażam, jak można takiemu dziecku zapewnić bezpieczeństwo, w dodatku żłobki mają zapewnić funkcję wychowawczą i edukacyjną. Tego sobie zupełnie nie wyobrażam - komentuje Anna Krakowska-Gruszczyńska, mama dwójki dzieci.
Rodzice sprzeciwiają się także planom likwidacji osobnego pomieszczania do snu dla dzieci i zmniejszenia dofinansowania na opłaty ZUS dla niań.
Koszty związane z ewentualnym zatrudnieniem niani będą bardzo wysokie - komentują rodzice.
Znów wprowadza się rewolucje dotyczące naszych dzieci i znów nikt ich nie konsultuje - dodają opiekunowie. I zapowiadają protest pod hasłem "Rząd do żłobka". Niezadowoleni z propozycji zmian chcą się spotkać w sobotę o godzinie 12:00 przed Pałacem Kultury i Nauki i przemaszerować przed ministerstwo rodziny.
"Zachęcamy, aby każdy miał ze sobą smoczek jako symbol protestu" - piszą organizatorzy na stronie akcji na Facebooku.
Pomysł liberalizacji ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat trzech pojawił się kilka tygodni temu. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska tłumaczyła wtedy, że poluzowanie wymogów dotyczących opieki nad maluchami doprowadzi do zwiększenia liczby miejsc w żłobkach i do obniżenia opłat.
(j.)