Od dziś obowiązują nowe unijne przepisy etykietowania żywności. Dzięki nim konsumenci mogą dowiedzieć się więcej nt. produktów, które kupują. Prawo zostało ustanowione trzy lata temu. Wyprodukowane przed 13 grudnia produkty nie podlegają nowym zasadom. Niestosującym się do nowych reguł przedsiębiorcom grożą m.in. kary pieniężne.
Z nowych przepisów mogą się cieszyć alergicy; będą mogli łatwiej rozpoznać żywność, która zawiera groźne dla nich substancje. Zarówno opakowane, jak i nieopakowane produkty mają zawierać informacje o substancjach powodujących alergię bądź nietolerancję. Nie znaczy to, że menu w restauracji będzie zawierać takie informacje, ale w restauracjach czy kawiarniach klient będzie mógł dowiedzieć się np. od personelu, czy coś zawiera alergeny czy nie.
Opakowane produkty, które kupujemy w sklepie, powinny mieć na etykietach informacje o alergenach, umieszczone w sposób, który będzie je wyróżniał (kolorem czy też podkreśleniem, pogrubieniem, wielkością).
Poza alergenami obowiązkowe informacje dotyczą produktów opakowanych. Główna informacja o produkcie ma być przekazana w sposób wyrazisty, w słowach lub cyfrach (a nie jedynie w symbolach i piktogramach). Została określona także minimalna wielkość pisma na etykietach. Konsumenci skarżyli się często na zbyt małe litery widniejące na etykietach. Obecnie przyjęto minimalną wielkość czcionki dla małych opakowań - 0,9 mm, i dla większych - 1,2 mm.
Także dobrowolne informacje poddano zasadom. Dodatkowe informacje nie mogą zajmować miejsca kosztem danych obowiązkowych.
Wymagane jest także określanie rodzaju oleju roślinnego użytego w produkcie (np. sojowy, palmowy, rzepakowy itp.). Trzeba również poinformować na opakowaniu, jeśli produkt był rozmrażany.
W przypadku produktów mrożonych należy podać datę zamrożenia. Jeśli produkty zawierają ponad 5 proc. wody, co w przypadku np. wędlin nie jest rzadkością, nazwa na etykiecie ma o tym informować. Białka dodawane do produktów np. mięsnych oraz nanocząsteczki wytworzone przy użyciu inżynierii biotechnologicznej też muszą zostać wyszczególnione, gdy są składnikami produktów.
Przepisy mają też pomóc wyeliminować informacje, które wprowadzają w błąd. Jeśli np. nazwę jakiegoś owocu podaje się na opakowaniu, to musi być on składnikiem produktu.
Nowe przepisy od kwietnia 2015 r. zobowiążą do podania pochodzenia mięsa. Do tej pory takie wymagania odnosiły się do wołowiny i kurczaków sprowadzanych z krajów trzecich. Teraz reguły te obejmą wieprzowinę, kurczaki, baraninę i mięso kozie zarówno pochodzące z UE, jak i spoza Unii. Krajem pochodzenia ma być kraj hodowli i uboju. W przypadku innych rodzajów mięsa, jak dziczyzna czy konina lub mięso z królika, w pierwszych miesiącach 2015 r. okaże się, czy będą podlegać takim wymogom.
Jeśli podaje się kraj pochodzenia żywności przetworzonej, co jest dobrowolne, to trzeba będzie podać również kraj pochodzenie składników, a nie tylko kraj produkcji. Jednak Komisja Europejska musi uchwalić jeszcze pewne dodatkowe przepisy do tej części zasad etykietowania.
Przepisy stosują się również do żywności importowanej. Nowe przepisy wymagają także, by dla żywności kupowanej przez internet były dostępne obowiązkowe informacje.
Informacja o wartości odżywczej produktu, która teraz - poza pewnymi wyjątkami - pojawia się na zasadzie dobrowolności, stanie się obowiązkowa dopiero za dwa lata. Ma ona zawierać takie dane, jak wartość kaloryczna oraz zawartość soli, cukru, węglowodanów, tłuszczów, a także tłuszczów saturowanych i białka. Będzie mogła jednak zostać pominięta w przypadku np. świeżych owoców i warzyw. Jeśli taka informacja będzie się pojawiać na etykietach przed grudniem 2016 r., musi już być zgodna z nowymi wymogami.
(mpw)