400 zł brutto podwyżki od 1 lipca tego roku i kolejne 400 zł brutto od lipca 2018 r. zaproponowało ratownikom medycznym Ministerstwo Zdrowia. Niestety, spotkało się to z bardzo złym przyjęciem - relacjonował wiceminister Marek Tombarkiewicz. Ratownicy odrzucili propozycję podwyżek w takiej wysokości. Domagają się jej podwojenia.
W siedzibie resortu zdrowia odbyło się dziś spotkanie z przedstawicielami organizacji zrzeszających ratowników medycznych.
Po rozmowach na najwyższym szczeblu rządowym, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych, zgłosiłem propozycję podwyżki 800 zł w dwóch transzach - powiedział po spotkaniu Tombarkiewicz. Ratownicy mieliby dostać 400 zł brutto od 1 lipca tego roku i kolejne 400 zł od lipca 2018 r.
Wiceminister poinformował, że propozycja resortu zdrowia spotkała się z "bardzo złym przyjęciem" ze strony ratowników. Związkowcy wyszli bez chęci dialogu - dodał.
Decyzję w tej sprawie mają podjąć za kilka dni, aby protest mógł się rozpocząć tuż po długim weekendzie majowym.
O kolejnym spotkaniu i dalszych rozmowach nie ma już mowy. Ratownicy twierdzą, że ministerstwo swoją ofertą ich spoliczkowało. Zostaliśmy w pierwszej rundzie znokautowani - mówił w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim przewodniczący Komisji Zakładowej Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego Roman Badach-Rogowski.
Ratownicy wnioskowali o podwyżkę takiej wysokości, jaką wywalczyły pielęgniarki - 1600 złotych. Chcieli, by 800 złotych wypłacono im na początku, jednak na tej kwocie zakończyła się oferta ministerstwa. Na więcej nas nie stać - tłumaczył wiceminister Tombarkiewicz. Wyjaśnił, że pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek pochodzą z Narodowego Funduszu Zdrowia, a pieniądze dla ratowników muszą się znaleźć w budżecie.
Ratownicy na taką argumentację odpowiadają: "Jest nas 20 razy mniej, niż pielęgniarek, i też możemy wyjechać za granicę". Mówią, że strajku nie planują, podkreślając jednocześnie, że "ratownik podczas głodówki albo na zwolnieniu lekarskim nie wyjedzie w karetce do pacjenta".
W marcu, w piśmie do premier Beaty Szydło, Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych (zrzeszający 8 związków zawodowych) domagał się podwyżek, likwidacji prywatnego ratownictwa i przyspieszenia prac nad tzw. dużą nowelizacją ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM). Ratownicy zapowiadają, że "brak realizacji zgłaszanych postulatów może doprowadzić w najbliższym czasie do eskalacji protestu, a jego forma ulegnie radykalnej zmianie".
Dzisiejsze zarobki ratowników medycznych, biorąc pod uwagę charakter wykonywanej pracy i ogromną odpowiedzialność z nią związaną, są na urągająco niskim poziomie - uważają ratownicy. Przekonują, że aby utrzymać rodziny, muszą pracować na dwa lub więcej etatów. Szacują, że w ramach umów cywilnoprawnych pracują po 400-600 godzin miesięcznie.
(łł)