"Skandal! Nieraz jedzie się z Wrocławia do Opola dwie, trzy godziny" - mówią zdenerwowani kierowcy, podróżujący dolnośląskim odcinkiem autostrady A4, gdzie trwa remont nawierzchni. "Dlaczego mam płacić za jeden pas ruchu? Dlaczego mam płacić za przeszkody?" - pytają. "Opłaty powinny zostać zniesione" - dodają w rozmowie naszym dziennikarzem. Czy zgadzasz się z nimi? Czekamy na Twój głos w sondzie i komentarz pod artykułem.

REKLAMA

Remont na autostradzie A4 wystartował 8 czerwca. Drogowcy rozpoczęli remont nawierzchni pomiędzy węzłem Brzezimierz a węzłem Krajków, na jezdni w kierunku Opola. Ruch odbywa się teraz drugą stroną. Efektem są gigantyczne korki, zwłaszcza w czasie weekendowych wyjazdów. Zwężony odcinek to również niebezpieczeństwo, bo auta jadą bardzo blisko siebie. Co więcej, szans na sprawny objazd nie ma.

Mimo gigantycznych - jak podkreślają kierowcy - utrudnień za przejechanie 160 km między Wrocławiem a Katowicami trzeba płacić. W sumie 16 złotych.

Kompletnie nie rozumiem, dlaczego mam płacić za jeden pas ruchu i przemieszczać się z prędkością 80 km/h i jeszcze za to płacić - mówi jeden z oburzonych kierowców.

Jak można płacić za coś, gdzie jedzie mi się jeszcze gorzej niż gdyby jechał jedną, zwykła drogą - dodał kolejny rozmówca naszego reportera.

Kierowcy proponują, żeby opłata za korzystanie z remontowanego odcinka autostrady została obniżona. O ponad połowę, żeby wynosiła symbolicznie 1/4 - dodaje jeden z kierowców.

Utrudnienia potrwają do końca wakacji; prace będą prowadzone etapami na kilkukilometrowych fragmentach drogi. Pierwszy etap objął odcinek między węzłami Wrocław Wschód a Brzezimierz oraz około 10-kilometrowy fragment jezdni za węzłem Przylesie na Opolszczyźnie. Kolejny, który rozpoczął się pod koniec czerwca, to okolice węzła Brzezimierz oraz 11-kilometrowy odcinek między węzłami Przylesie a Prądy.

Nie ma szans na podniesienie bramek na A4

Jak ustalił reporter RMF FM Tomasz Skory, nie ma żadnej szansy, by z płynnego przejazdu mogli skorzystać kierowcy na opolskim i dolnośląskim odcinku A4 - mimo że ustawa zezwala na podniesienie bramek. Sama ustawa to za mało. Potrzebne jest rozporządzenie ministra infrastruktury, które opisze, w jakich sytuacjach można bramki podnieść. Pytane o jego brak ministerstwo od wczoraj milczy.

Rzecznik GDDKiA Jan Krynicki proponuje w tej sytuacji to, co zwykle, czyli kierowanie ruchem. Obecnie stosujemy wszystkie te narzędzia, które mamy. Kiedy otrzymamy nowe - bezzwłocznie zaczniemy je stosować. Nie mam pełnej wiedzy, czy to będzie w przyszłym tygodniu czy później - dodaje Krynicki.

Ten weekend jest więc stracony. Odpowiedzialny za sprawę wiceminister Paweł Olszewski wczoraj, kiedy podnosił jeszcze słuchawkę, zapowiadał, że wyda rozporządzenie najwcześniej w przyszłym tygodniu.

(abs, mpw)