"To referendum ma sens. Po pierwsze, jeżeli będzie ważne, to znaczy jeśli będzie odpowiednia frekwencja, to będzie wiążące dla każdej władzy" - tak Jarosław Kaczyński - Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM – odpowiada na pytanie, czy jest zdeterminowany w sprawie organizacji referendum na temat przymusowej relokacji migrantów. Dodał, że chodzi o to, aby "zawrócić Unię Europejską z samobójczego kursu".

REKLAMA

Jeżeli pan sądzi, że w takiej sprawie referendum w Polsce, czyli w dużym kraju europejskim, nie będzie miało znaczenia - mówię o znaczeniu politycznym, bo nie prawnym dla Unii Europejskiej - to jest pan w błędzie. Z całą pewnością będzie miało znaczenie. I o to też nam chodzi - o to, żeby zawrócić Unię Europejską z samobójczego kursu - powiedział Jarosław Kaczyński. Dopytywany, kiedy takie referendum mogłoby się odbyć, odpowiada: Zobaczymy. Ja w tej chwili nie jestem w stanie jeszcze tego rozstrzygnąć.

Jakie pytania znalazłyby się w referendum ws. migrantów? Ja jestem zwolennikiem jednego, bo ono w istocie, choć ma bardzo konkretny cel, konkretny temat, to jednak odpowiada na zagadnienia znacznie szersze, odnoszące się właśnie do Unii Europejskiej, do całej polityki prowadzonej od wielu lat, która ma Europę radykalnie zmienić i ma, co za tym idzie, zmienić także charakter naszego kontynentu, charakter jego kultury. Ja uważam, że to jest droga do nieszczęścia, do upadku, do cofnięcia się. I dlatego jestem zdecydowanie za tym, żeby z tej drogi zejść - odpowiada Jarosław Kaczyński.

Wicepremier był pytany również o słowa opozycji, która zarzuca rządowi hipokryzje i nieuczciwość w sprawie imigrantów ze względu na fakt wydawania wielu zezwoleń na pracę dla przybyszów z dalekich krajów. To osoby, które przybyły tutaj całkowicie legalnie. Jest zapotrzebowanie na ich pracę. Oni chcą pracować a nie chcą żyć z tzw. socjalu. Jest ich stosunkowo niewielu, te liczby, które są w tej chwili podawane (przez opozycję - red.), te 160 tys. to jest po prostu nieprawda - powiedział.

Prezes PiS podkreślił: My nie jesteśmy rasistami - my tylko chcemy, żeby to, co się dzieje w Polsce, a szerzej to, co się dzieje w Europie, było prowadzone w ten sposób, żeby podstawy kultury europejskiej nie były podważane. A jeżeli chodzi o Polskę, to chodzi o naszą polską kulturę, bo ona też się przecież różni od innych kultur, które funkcjonują w Europie, w innych krajach, chociaż podstawy są te same, jest bardzo wiele podobieństw. Nie chcę tutaj drastycznymi przykładami ilustrować, na czym te różnice polegają, można to było zobaczyć w sytuacjach, które zdarzały się na granicy.

Na pytanie o to, czy nie lepiej, podobnie jak Czechy, wystąpić do Komisji Europejskiej z prośbą o formalne zwolnienie z mechanizmu relokacji, odpowiedział, że lepiej jest jednak przekonać Unię "argumentem odnoszącym się do woli społeczeństwa, bo to będzie miało wpływ".

Mowa o "unijnej solidarności" ws. uchodźców

W pierwszej połowie czerwca kraje UE przyjęły stanowisko do negocjacji pakietu migracyjno-azylowego z Parlamentem Europejskim - przy sprzeciwie Polski i Węgier. Stanowisko nie mówi o obowiązkowej relokacji, ale "obowiązkowej solidarności". Polega ona na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Państwa, które są krytyczne wobec tej propozycji, wskazują, że rezygnacja z relokacji oznaczać będzie konieczność zapłaty ekwiwalentu finansowego w wysokości 20 tys. euro na osobę, co de facto może być odbierane jako kara finansowa.

Kilka dni temu informowaliśmy, że według ustaleń RMF FM, Polska będzie mogła wnioskować o całkowite odstępstwo od obowiązkowej solidarności - czyli zarówno od relokacji migrantów, kontrybucji finansowej w wysokości 20 tys. euro za nieprzyjętego migranta czy wsparcia operacyjnego. Tak przekazało naszej korespondentce w Brukseli kilku unijnych dyplomatów i ekspertów, którzy brali udział w negocjacjach pakietu migracyjnego. Chodzi o uwzględnienie sytuacji kraju, który ma specyficzną sytuację geopolityczną oraz już przyjął ponad milion uchodźców. TUTAJ PRZECZYTACIE WIĘCEJ NA TEN TEMAT>>>

W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Z informacji PAP wynika, że Polska poruszy te kwestie na czerwcowym szczycie UE.

Kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej ma też być przedmiotem ogólnopolskiego referendum, co w Sejmie zapowiedział wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.