Mimo porozumienia z resortem zdrowia, ratownicy medyczni znów protestują. Wielu z nich wzięło wolne do 10 października. To, co ustalono z rządem, uważają za niewystarczające.

REKLAMA

W czwartek medycy protestujący w białym miasteczku poinformowali, że po raz kolejny nie udało im się osiągnąć porozumienia z Ministerstwem Zdrowia oraz że sytuacja dojrzała do zaostrzenia protestu.

Z powodu protestu ratowników medycznych wiele karetek nie wyjechało z baz.

Dzieje się to jednak zarówno w dużych jak i małych miastach. W Warszawie o poranku nie było obsady dla 32 z 80 karetek, w powiecie włocławskim jeżdżą tylko dwie na 9, w Bydgoszczy brakuje 6. Z nieoficjalnych informacji wynika też, że np. w Aleksandrowie Kujawskim nie wyjechał żaden ambulans. Wiadomo na pewno, że podobne problemy są np. w Poznaniu, Lublinie i Trójmieście.

My porozumieliśmy się z ratownikami i zapewniliśmy środki na podwyżki - mówi minister zdrowia Adam Niedzielski. Tam, gdzie sytuacja kadrowa była najgorsza, dziś jest lepiej - przekonuje.

Wielu ratowników kontraktowych w całym kraju jawnie i oficjalnie nie zgadza się jednak na to, co wynegocjował resort zdrowia ze związkami zawodowymi. Podwyżki do około 52 złotych za godzinę to według nich za mało i do rozwiązania zostało też wiele innych problemów.