394 zabitych - to najnowszy, jeszcze niepotwierdzony przez władze bilans tragedii w Biesłanie. Ponad 200 osób uważa się za zaginione. W częściowo zniszczonym budynku szkoły wciąż trwają poszukiwania ciał.
Rosyjskie władze świadomie pomniejszają rozmiary piątkowej masakry zakładników w Biesłanie - pisze internetowa gazeta.ru.
Portal powołuje się na relacje świadków – osób, które w kostnicy miejskiej próbują zidentyfikować bliskich. Twierdzą oni, że doliczyli się już 600 zabitych. 394 ciała zabitych - o ponad 60 osób więcej niż mówią oficjalne dane - ma leżeć w największej kostnicy Północnej Osetii Władykaukazie. To informacja, jaką podał AFP pracownik kostnicy. A to nie jedyny zakład, gdzie przewożono zabitych.
Wśród ofiar są dzieci, ich rodzice, nauczyciele i żołnierze służb specjalnych. Liczba ofiar śmiertelnych może jeszcze wzrosnąć, bo ratownicy nadal przeszukują zrujnowany i mocno zaminowany budynek. Szpitalach przebywają 704 osoby, w tym 259 dzieci. Blisko 100 z nich jest ciężko rannych. Większość poszkodowanych - twierdzą lekarze - ma rany postrzałowe na plecach.
Według relacji dwóch pragnących zachować anonimowość lekarzy z biesłańskiego szpitala, stan rannych jest dużo gorszy, niż utrzymują władze. Personelowi zakazano jednak kontaktów z mediami, zabrano im nawet telefony komórkowe. Lekarze nie opuszczają szpitala już drugi dzień. Zakładników było nawet 1200, a nie 350, jak wcześniej informowały rosyjskie władze.
Wczoraj rano do Biesłanu na kilka godzin przyleciał Wladimir Putin. Rosyjski przywódca po raz pierwszy po wczorajszej akcji odbicia zakładników wypowiedział się publicznie na ten temat. To była niezaplanowana akcja - powiedział Putin, podkreślając, że rosyjskie władze nie zamierzały użyć siły, by odbić zakładników.
Putin odwiedził szpital, w którym leży kilkuset poszkodowanych, następnie pojechał do sztabu kryzysowego w ratuszu. Cała Rosja martwi się o was, cierpi razem z wami, dziękuje wam i modli się za was - powiedział mieszkańcom miasta prezydent. Putin zarządził również całkowite zamknięcie granic Północnej Osetii, by ułatwić schwytanie tych terrorystów, którym mogło udać się zbiec.
Na polecenie prezydenta w Osetii pozostaje rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych. Dołączyć do niego mają ministrowie zdrowia i edukacji, których zadaniem jest ocenienie strat i oszacowanie, jaka pomoc jest potrzebna. Należy udzielić pomocy wszystkim ofiarom, rodzinom zabitych, pomoc należy się też republice i miastu - oznajmił Putin.
Jak doszło do tragedii, do tej pory nie wiadomo. Rosyjskie media podają kilka wariantów wydarzeń. Wszystko zaczęło się tuż po tym, jak na podwórko szkoły podjechał bus, który miał zabrać ciała zabitych wcześniej zakładników. Według jednej z wersji w samochodzie byli uzbrojeni żołnierze jednostki specjalnej. Jeden z terrorystów wpadł w panikę i zdetonował ładunek wybuchowy w drzwiach szkoły. W zamieszaniu grupa zakładników próbowała uciec, a terroryści zaczęli strzelać im w plecy.
Według innej wersji, terrorystów sprowokował koszmarny przypadek. Ciężkie bomby, wykonane z plastyku i wypełnione kulkami z łożysk tocznych przyczepili do ścian sali gimnastycznej zwykłą taśmą klejącą. Cała szkoła była stłoczona w dużej sali sportowej. Jedna z zakładniczek twierdzi, że przy jednej z bomb urwała się taśma klejąca, spadła i wybuchła. Po eksplozji zaczęła się panika, więźniowie zaczęli uciekać, część wybiegła na ulice, terroryści strzelali do nich jak do żywych tarcz. I wtedy do szturmu ruszyli komandosi.
Ciała zabitych, w tym wielu dzieci, znaleziono w sali gimnastycznej, gdzie przetrzymywani byli zakładnicy. Widok był przerażający: setki pokrwawionych zwłok, bez ubrań, nienaturalnie powykręcanych, częściowo zwęglonych. Długo nie można było ich zabrać, bo zawalił się płonący dach sali gimnastycznej. Lżej ranni trafili do szpitala w Biesłanie; pozostałych - ciężko rannych - przewieziono od razu do Władykaukazu.
W sobotę późnym wieczorem zakończono antyterrorystyczną operację. Według dowództwa Federalnych Służb Bezpieczeństwa w Osetii Północnej, zabito 32 terrorystów. Trzech wzięto żywcem. Wcześniej mówiono, że kilku napastnikom udało się uciec. Nie wiadomo jednak, ile osób liczyło komando. Akcja terrorystów była doskonale zaplanowana. Materiały wybuchowe, broń i cały sprzęt wojskowy zostały przemycone i ukryte w szkole jeszcze latem, gdy przeprowadzany był wakacyjny remont budynku.
Terrorystycznym komandem dowodzili ludzie o pseudonimach „Magas”, „Fantomas” i "Abdullah” - twierdzi rosyjski dziennik „Kommiersant”, opierając się na relacjach uwolnionych zakładników. „Magas” to Mahomet Jewłojew, bliski współpracownik czeczeńskiego dowódcy polowego Szamila Basajewa. „Fantomas” jest rodowitym Rosjaninem i osobistym ochroniarzem Basajewa.
Pseudonim doskonale pasuje do jego wyglądu - to wysoki, mocno zbudowany mężczyzna, który goli głowę na łyso. Jeśli chodzi o Abdullaha, to może nim być niejaki Władimir Chodow. Według „Kommieranta” to przestępca dobrze znany w Północnej Osetii. Przed kilkoma laty miał wyjechać do Astrachania, by odwiedzić brata, siedzącego w więzieniu za zabójstwo. Od tej pory ślad po nim zaginął.
Sytuację w osetyjskiej szkole od samego początku relacjonował dla RMF pan Wojtek, Polak mieszkający w Biesłanie. Jak nam powiedział, terroryści strzelali do dzieci uciekających ze szkoły. Jego zdaniem to nie był to klasyczny szturm - terroryści zostali zaatakowani przez rosyjskie służby specjalne, kiedy próbowali uciec ze szkoły.
Jednostki specjalne zdecydowały się przepuścić szturm w piątek tuż po godz. 11 czasu polskiego. Jednak zdaniem wielu ekspertów przeprowadzenie akcji w biały dzień na szkołę wypełnioną dziećmi, to katastrofalny błąd.
Dzieci, które zdołały uciec ze szkoły, są w szoku. Niektóre - według lekarzy - w tak dużym, że miały problem z rozpoznaniem własnych rodziców. Niestety, powrót do normalności osetyjskich dzieci będzie trudny.
ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z DRAMATU W PÓŁNOCNEJ OSETII:
Dzień po masakrze w Biesłanie: ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Szturm na szkołę w Osetii cz. III. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Szturm na szkołę w Osetii cz. II. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Szturm na szkołę w Osetii cz. I. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Uwolnieni w drugiej dobie dramatu zakładnicy: ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Druga doba dramatu zakładników w Biesłanie. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
Dramat w Osetii - dzień pierwszy. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW
KOMENTARZE NA TEMAT SYTUACJI W BIESŁANIE:
Mroziewicz: Niezależnie od tego kto strzelał, to wina Czeczenów.
Komentarze z Paryża i Berlina: Rosja to wciąż "dziki wschód".
Marciniak: Metody Putina są nieskuteczne.
Ostrowski: W Rosji dominuje opcja siłowa.
Płk Polko: Rosyjska operacja pełna błędów.
Karolczak: Rozkaz o ataku w źle pojętym interesie państwa.