Prawie jedna piąta dyrektorów szkół mówi, że przy przejściu na edukację zdalną ich placówki zostały pozostawione same sobie - wynika z badania w ramach projektu Lekcja: Enter. Według 46 proc. dyrektorów wsparciem były samorządy, a według 25 proc. – resort edukacji.
Badanie przeprowadzono w drugiej połowie kwietnia, kilka tygodni po wprowadzeniu obowiązku zdalnego kształcenia. Wzięło w nim udział 646 dyrektorów szkół podstawowych i ponadpodstawowych, do których wysłano zaproszenia, a także tych, którzy biorą udział w projekcie edukacji cyfrowej Lekcja: Enter.
Większość szkół zadeklarowała możliwość wywiązania się z obowiązku zdalnej edukacji i prowadzenia dotychczasowego rozkładu zajęć (8 proc. dyrektorów odpowiedziało, że nie ma możliwości zdalnej realizacji programów nauczania).
Na odpowiedź, jaką część materiału udaje się realizować, 6 proc. dyrektorów stwierdziło, że wszystko, a 69 proc., że większość. 6 proc. dyrektorów oceniło, że mniej niż połowę. Zdalna realizacja materiału sprawiała większe problemy w szkołach podstawowych.
Większość szkół przyznała, że ma możliwość zdalnego monitorowania i oceniania postępów uczniów. Najtrudniej przychodziło to szkołom w gminach wiejskich.
58 proc. dyrektorów powiedziało, że wprowadziło wspólne dla wszystkich nauczycieli rozwiązania dotyczące zdalnego kształcenia, 38 proc. dało nauczycielom w tej kwestii wolną rękę. Wśród głównych narzędzi stosowanych w zdalnym nauczaniu dyrektorzy najczęściej wymienili aplikacje do komunikacji, pocztę elektroniczną, dziennik elektroniczny i platformy edukacyjne. Te same narzędzia były też wykorzystywane do oceny pracy uczniów, przy jednoczesnym zastosowaniu tradycyjnych metod.
Szkoły wypracowały też nowe rozwiązania, m.in. publikowały materiały dydaktyczne na stronie szkoły, umożliwiły składanie i odbiór prac w wyznaczonym miejscu (np. na terenie szkoły) oraz odsyłanie kartkówek przez rodziców, wprowadziły też elektroniczne tabele realizacji zdalnej edukacji dla uczniów, rodziców, rady pedagogicznej, dyrekcji i nadzoru zewnętrznego.
Większość szkół zadeklarowała możliwość uwzględniania w pracy zdalnej specyficznych potrzeb uczniów.
Z badania wynika, że szkoły podjęły też specjalne działania komunikacyjne skierowane do rodziców - większość poinformowała ich o nowej organizacji nauki i ocenianiu uczniów. Informowały też o konieczności zadbania o bezpieczeństwo dzieci w sieci.
Na pytanie o bariery w zdalnej edukacji dyrektorzy szkół wskazali przede wszystkim na brak dostępu uczniów do urządzeń i nieumiejętność obsługiwania przez nich oprogramowania, rzadziej te same problemy dotyczyły nauczycieli. Dyrektorzy mówili też o braku dostępu do sieci zarówno uczniów, jak i nauczycieli, problemach z przepustowością internetu (częściej dotyczyło to szkół w gminach wiejskich) oraz o braku czasu rodziców na wspieranie dzieci w edukacji zdalnej.
"Nie we wszystkich szkołach wymienione problemy w prowadzeniu edukacji zdalnej wystąpiły na każdym z poziomów nauczania. Ale tylko w 14 proc. szkół dyrektorzy zadeklarowali brak problemów z realizacją podstawy programowej" - zauważyli autorzy badania. Dodali, że w szczególnym stopniu przeszkody pojawiły się w edukacji wczesnoszkolnej, częściej występowały też na przedmiotach wymagających ruchu, praktycznych oraz przyrodniczych.
Dyrektorzy zgłaszali też trudności w mobilizowaniu uczniów do nauki, a rodziców do współpracy w zdalnym kształceniu. Zwracali też uwagę, że wielu uczniów nie bierze udziału w zajęciach i nie odsyła zadań.
"Taki system nie sprawdza się, uczniowie tęsknią - chodzi o relacje rówieśnicze, nie mają samozaparcia do takiej nauki" - podkreślił jeden z ankietowanych dyrektorów.
Badani mówili też o czasochłonności zdalnej edukacji, obciążeniu psychicznym nauczycieli, stanach lękowych i depresji u dzieci, a także o braku możliwości technicznych przyłączenia internetu w niektórych domach. Narzekali też na sprzeczne informacje docierające do szkół, np. konieczność realizacji wszystkich zajęć i jednocześnie ograniczenia pracy ucznia z komputerem oraz brak jednolitych zasad wynagradzania nauczycieli podczas zdalnego nauczania w całym kraju. Większość problemów - jak mówią dyrektorzy - szkoły starały się rozwiązywać same.
18 proc. dyrektorów stwierdziło, że ich szkoły nie dostały żadnego wsparcia we wdrożeniu i organizacji kształcenia na odległość.
"Zostaliśmy z tym problemem zostawieni sami i nikt się nas nie pyta, czy mamy jakieś problemy. Kuratorium wysyła tylko ponaglenia do wypełniania pilnych ankiet (nawet w niedzielę), a gmina zasypuje nas e-mailami i SMS-ami" - stwierdziła jedna z ankietowanych. Według 46 proc. wsparcie zapewnił organ prowadzący, a według 25 proc. - resort edukacji. 18 proc. przyznało, że pomogło im kuratorium, a 16 proc., że rodzice uczniów.
Okazana szkołom pomoc najczęściej sprowadzała się do przekazania sprzętu komputerowego, udostępnienia oprogramowania oraz materiałów w sieci. Rzadkością było wsparcie psychologiczne dla nauczycieli lub uczniów.
Zdaniem dyrektorów jakość i efektywność zdalnej edukacji mogłyby zwiększyć szkolenia i wsparcie metodyczne dla nauczycieli, wsparcie sprzętowe dla uczniów i nauczycieli, pomoc psychologiczna dla nauczycieli, rodziców i uczniów, a także przygotowanie dokładniejszych wytycznych dotyczących oceniania uczniów. Cenne - według nich - byłoby też umożliwienie wymiany doświadczeń na temat prowadzenia edukacji zdalnej między dyrektorami z całego kraju.