Żadne dziecko nie zostało poszkodowane, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci, a szczególnie ich rodzice nie czuli się w tym czasie bezpiecznie i nad tym ubolewam - powiedział minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w poniedziałek, odnosząc się do sytuacji w CZD.

REKLAMA

To co stanęło jako pierwsza rzecz, o której pomyśleliśmy, to jest kwestia przede wszystkim zabezpieczenia życia pacjentów. Dzieci chore na szczególnie ciężkie schorzenia - nie mogliśmy dopuścić, by doszło do jakiegokolwiek zagrożenia, choćby jednego z tych dzieci - powiedział Radziwiłł.

Podkreślił, że "duża część wysiłku", jaką pracownicy resortu w ostatnich dniach poświęcili "była skierowana na zabezpieczenie tych dzieci". I mogę powiedzieć na dzisiaj że to się udało - dodał.

Radziwiłł apeluje, by pielęgniarki wróciły do pacjentów


Jestem do dyspozycji w zakresie jakiegokolwiek wsparcia, które jest możliwe i potrzebne, do dalszych negocjacji między związkiem zawodowym a dyrekcją - powiedział minister Radziwiłł podczas konferencji prasowej. Jednocześnie zaznaczył, że nie stawia się po żadnej ze stron.

Im szybciej panie pielęgniarki dogadają się z dyrekcją tym lepiej, ja nie stawiam żadnych ultimatów w tym zakresie, proszę przede wszystkim o powrót do pacjentów, a jeśli chodzi o negocjacje, to nie mam żadnych wątpliwości, że jest możliwe rozwiązanie, które podpiszą obie strony - dodał Radziwiłł.

Podkreślił, że w tej konkretnej sprawie spór zbiorowy muszą rozwiązać organizacja zakładowa i dyrekcja Instytutu. A my ze swojej strony będziemy to wspierać i jeśli potrzeba, gościć, mediować, popierać, zachęcać itd. - mówił Radziwiłł.

Powiedział, że "wstrzymał oddech", gdy okazało się, że jest wynegocjowane porozumienie, które wymaga tylko akceptacji protestujących. Naprawdę wierzyłem, że to porozumienie jest możliwe - to było kilka godzin temu - powiedział Radziwiłł.

W niedzielę wieczorem przerwano rozmowy pomiędzy pielęgniarkami a dyrekcją i podjęto decyzję o kontynuowaniu akcji strajkowej, która została potwierdzona referendum wewnątrzzwiązkowym.

Z zupełnie nieznanych mi powodów otrzymałem informację, że to referendum jest niepomyślne dla nas i wszystkich, którzy troszczą się o byt Centrum Zdrowia Dziecka - zaznaczył minister.

Pytany o szczegóły porozumienia, powiedział, że przewidywało ono m.in. zróżnicowanie podwyżek i taki podział kwoty przeznaczonej na podwyżki, żeby najwięcej otrzymały te osoby, które najmniej zarabiają.

Radziwiłł powiedział, że aby doszło do porozumienia, dwie strony muszą rozumieć jego potrzebę. Jeszcze raz proszę - jeśli są potrzebne rozwiązania systemowe, wykraczające poza ten spór zbiorowy, to będziemy wspierać dyrekcję CZD, żeby dochodziło do tego porozumienia w normalnej, ludzkiej rozmowie między stronami, które są zatroskane o byt swojego zakładu pracy, ale także o chorych, którzy są tam leczeni - mówił.

Dodał, że jeśli zrealizowanie tych postulatów będzie wykraczać poza możliwości dyrekcji CZD, "będziemy o tym rozmawiać", ale prosi pielęgniarki o powrót do łóżek pacjentów, aby było możliwe dalsze funkcjonowanie CZD.

Minister przyznał, że liczył, iż uda się dojść do porozumienia podczas długiego weekendu, kiedy w szpitalu było nieco mniej pacjentów. Dzisiaj już zwykły dzień pracy i dzieci nie są przyjmowane do szpitala, bo nie ma ich kto leczyć. Ta sytuacja wymaga stałego monitorowania i wspierania tych wszystkich pacjentów, którzy wymagają takiej pomocy i to będziemy załatwiać na bieżąco - zapewnił.

Pielęgniarki są rozczarowane. "Nam nie chodzi o pieniędze"

Protestujące pielęgniarki są rozczarowane stanowiskiem ministra zdrowia. Oczekiwały bowiem zrozumienia, że postulat pielęgniarek nie dotyczy tylko pieniędzy, ale także zwiększenia zatrudnienia w CZD.

Niestety, pan minister nie ma racji, nam nie chodzi o pieniądze. Mogę pokazać grafiki, gdzie na dyżurze - bez strajku - miała być tylko jedna pielęgniarka - mówi Magdalena Nasiłowska, szefowa związku zawodowego pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem. Oczekujemy, że przyjdą do nas dziewczyny do pracy i będzie się lepiej pracowało - dodaje.

Pielęgniarki zaznaczają, że gdy dostaną sygnał od dyrekcji szpitala, usiądą do kolejnych negocjacji.

"Przyszłości CZD nie zagraża minister zdrowia, tylko ci, którzy narażają je na straty"

Przyszłości CZD nie zagraża Minister Zdrowia, tylko zagrażają ci, którzy narażają je na te straty, które już po tych kilku dniach strajku sięgają kilku milionów złotych - powiedział Radziwiłł.

Minister zdrowia nie chce być likwidatorem Centrum, ale działania pielęgniarek każą z troską myśleć o jego przyszłości - dodał.

Powiedział, że jeśli strajk będzie się przedłużać, kłopoty CZD będą narastać.

Minister podkreślił, że kwestię podwyżek dla pielęgniarek należy rozpatrywać, w szerszym kontekście, zwracając uwagę również na sytuację innych pracowników medycznych.

Zła sytuacja Centrum Zdrowia Dziecka - to nie wina obecnego rządu, ale efekt wieloletnich zaniedbań.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zrzuca z siebie winę za konflikt pielęgniarek z dyrekcją szpitala.

Nie można powiedzieć, że to co się zrealizowało w tej chwili jest po prostu owocem tego konfliktu, z którym zupełnie nie radzili sobie dotychczasowi ministrowie i jeszcze raz powtarzam, że czynienie mi osobiście czy obecnemu kierownictwu ministerstwa zdrowia zarzutu z tego, że mamy strajk jest po prostu absurdem w tej sytuacji - mówi.

Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w CZD jest efektem zaniedbań wieloletnich, a konflikt, który skończył się strajkiem, rozpoczął się ponad rok temu - zaznaczył szef resortu zdrowia.

Minister przedstawił także kalendarz działań resortu i dyrekcji szpitala wobec strajku. Wyliczył też, jakie zaniedbania i straty finansowe notowało Centrum w poprzednich latach.

Poinformował, że resort cały czas bierze udział w próbach rozwiązania konfliktu w CZD, m.in. zwrócił się do mediatora, jest w kontakcie z dyrekcją i ze wszystkimi związkami zawodowymi w Centrum, nie tylko z OZZPiP.

Trwają prace nad systemem wynagradzania pracowników służby zdrowia

Wiceminister Jarosław Pinkas powiedział w rozmowie z reporterem RMF FM Michałem Dobrołowiczem, że trwają prace nad systemem wynagradzania wszystkich pracowników służby zdrowia, w tym pielęgniarek. Na efekty trzeba będzie jednak poczekać.

W strajku uczestniczy większość pielęgniarek z CZD. Z tego powodu spora ilość oddziałów nie pracuje normalnie. Wieczorem w niedzielę w ministerstwie zdrowia miały odbyć się rozmowy na temat rozwiązania problemu, ale jak na razie z tych nerwowych ruchów nic nie wynika.

W Centrum Zdrowia Dziecka znajduje się około 200 małych pacjentów. Jeszcze tydzień temu, przed strajkiem, było ich kilka razy więcej. Strajk mocno odczuwają dzieci leżące na onkologii, które rozpoczęły tutaj leczenie. Nie wiedzą wiedzą bowiem, czy będą mogły je kontynuować. Jesteśmy po 21 naświetlaniach, zostało nam 10. Nie wiemy, czy zostaniemy ewakuowani, czy tu dobiegnie końca radioterapia. Zastanawiamy się, co będzie dalej - mówi mama jednego z pacjentów. Nawet nie braliśmy walizek z samochodu, bo nie wiemy czy zostaniemy odesłani - mówi inna.

Na razie nie wiadomo, kiedy negocjacje między pielęgniarkami a dyrekcją zostaną wznowione i czy włączy się do nich ministerstwo zdrowia.

Strajk pielęgniarek i położnych w Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" trwa od niemal tygodnia - od 24 maja, kiedy to personel, domagając się podwyżek i zwiększenia obsady kadrowej, zdecydował się na odejście od łóżek pacjentów. Od tego czasu - z krótkimi przerwami - prowadzone są negocjacje. Ostatnia tura została zawieszona w niedzielę wieczorem. Doradca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych CZD Piotr Pawłowski przekazał wówczas, że decyzja o kontynuowaniu akcji strajkowej została potwierdzona referendum wewnątrzzwiązkowym.

IPCZD jest jednym z największych specjalistycznych szpitali pediatrycznych w Polsce. Realizuje świadczenia zdrowotne dla dzieci i młodzieży z zakresu lecznictwa szpitalnego, ambulatoryjnego oraz rehabilitacji.

(az)