Policyjne busy z Katowic wiozły przez ponad 2,6 tys. km narty komendantowi głównemu policji Andrzejowi Matejukowi oraz szefom policji w Katowicach, którzy spędzali czas na stokach Dolomitów - pisze "Super Express". Podróż do Włoch kosztowała podatników kilka tysięcy złotych - twierdzi gazeta. Komendant główny policji w Kontrwywiadzie RMF FM zapewnia, że "to był wyjazd służbowy, ale bus nie zrobił ani kilometra więcej".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak potwierdza rzecznik KGP Mariusz Sokołowski funkcjonariusze jechali dwoma policyjnymi busami, razem ze swoim sprzętem i bagażami. Przez pierwsze trzy dni policjanci byli służbowo w Centrum Wyszkolenia Włoskiej Policji w Moenie. Podpisali tam m.in. umowę o współpracy i bezpieczeństwie na stokach.
Po podpisaniu dokumentu nie wrócili do kraju, tylko odpoczywali w tym samym ośrodku. Razem z nimi zostały busy. Do kraju funkcjonariusze wrócili 26 lutego. Jak tłumaczy Sokołowski "uznano, że skoro wiozły kierownictwo na podpisanie umowy, to mogą również zostać te kilka dni dłużej".
Podróż dwóch aut w obie strony to ponad 3,2 tys. zł.
Chciałem mocno zapewnić wszystkie osoby, że podatnika nic to nie kosztowało, był to wyjazd służbowy, jechał bus, dostaliśmy zaproszenie od policji w Moenie na cały tydzień, program był mniej intensywny, pozostałe dni spędziliśmy na własny koszt - tak w Kontrwywiadzie RMF FM mówi Andrzej Matejuk. Jechaliśmy jednym busem, wracaliśmy tym samym busem, to był wyjazd służbowy, ale nie zrobił ani kilometra więcej - zapewnia.
Trzydniowy urlop Komendanta Głównego Policji i innych policjantów po delegacji we Włoszech nie kosztował podatników ani złotówki, wbrew temu co opisuje dzisiejszy "Super Express". Nie był też wysyłany żaden dodatkowy radiowóz ze sprzętem - twierdzi rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski.