Wyburzanie kamienicy u zbiegu ulic Matejki i Słowackiego w Katowicach daje się we znaki mieszkańcom sąsiednich domów i pracownikom okolicznych sklepów . Tak będzie jeszcze prawie przez tydzień.
Burzenie kamienicy rozpoczęło się w sobotę. Okoliczni mieszkańcy i pracownicy sklepów mówią, że pył wdziera się wszędzie. Trzeba będzie umyć okna, wszystko wyprać. I może, jak wszystko się skończy, będzie jak dawniej - skarżą się w rozmowie z naszą reporterką Anną Kropaczek. Podkreślają też, że kiedyś kamienica była bardzo ładna. Na dole były sklepy, w środku piękne mieszkania - wspominają.
Kamienica już dawno miała być rozebrana, ale właściciel tłumaczył, że nie ma na to pieniędzy. Orkan Ksawery nadał sprawie tempa. Budynek zagrażał przechodniom, został więc ogrodzony i zamknięto ulicę Matejki. Trzy tygodnie zamknięta była ulica i obroty mi spadły. To jest trudne dla mnie jako przedsiębiorcy - tłumaczy właścicielka jednego ze sklepów.
Na razie za wyburzenie kamienicy zapłaci województwo i będzie domagać się zwrotu pieniędzy od właściciela, Jerzego Seiferta. Ten, choć widnieje w księgach wieczystych, ma wątpliwości, czy rzeczywiście jest właścicielem budynku. Ja kupiłem kamienicę w dobrej wierze, ale okazało się, że właściciele, którzy po II wojnie światowej wyjechali za granicę, mogli dostać za nią odszkodowanie i nieruchomość przeszła w posiadanie państwa. Umowa, na podstawie której to się odbyło, nie została nigdy ratyfikowana, zmiany do księgi wieczystej też nie zostały wpisane. Nie wiedzieli o tym nawet sędziowie. Sąd zdecydował, że właścicielami są spadkobiercy, a później kamienica przechodziła kilkakrotnie z rąk do rąk na podstawie prawowitych aktów własności i umów notarialnych. Ja byłem czwartym z kolei kupującym - wyjaśnia w rozmowie z RMF FM. Spór o to, kto właściwie jest jej właścicielem kamienicy od lat rozstrzyga Ministerstwo Finansów.