Nawet sama dyskusja na temat ewentualnej zmiany granic na Bałkanach stworzyłaby poważne zagrożenie - ostrzegł prezydent Rosji Władimir Putin kończąc krótką, nieoczekiwaną wizytę w Kosowie. Spotkał się tam z przedstawicielami ONZ-towskiej administracji a także odwiedził rosyjskich żołnierzy służacych w siłach pokojowych KFOR.
Wcześniej Putin rozmawiał w Belgradzie z jugosłowiańskim prezydentem Vojisławem Kosztunicą. Zaapelował o zawarcie porozumienia regionalnego dla Bałkanów, przewidującego między innymi właśnie nienaruszalność granic i integralność terytorialną państw regionu. Putin stwierdził, że stabilność na Bałkanch "jest poważnie zagrożona przez religijną i etniczną nietolerancję i ekstremizm", a źródła tych problemów należy szukać w Kosowie. Putin, pierwszy od wielu lat rosyjski przywódca, który odwiedza Jugosławię, uznał że kraj ten powinien otrzymać pomoc zagraniczną, a Moskwa gotowa jest jej udzielić. Tymczasem Kosztunica ostro skrytykował działania sił międzynarodowych w Kosowie. "Kryzys w Kosowie i wiele złych posunięć dokonanych przez wspólnotę międzynarodową spowodowało, że prowincja zagroziła stabilności całemu regionowi - południowej Serbii, Macedonii a ostatnio nawet północnej Grecji gdzie także odczuwa się obecność albańskich separatystów" - powiedział jugosłowiański prezydent po spotkaniu z Putinem. Kosowo to prowincja formalnie wchodząca w skład Jugosławii, ale od dwóch lat znajduje się pod zarządem ONZ, a porządku strzegą tam NATO-wskie siły KFOR.
foto RMF FM
00:00