Puck rezygnuje z wygaszenia węglowej kotłowni funkcjonującej w mieście i przejścia na gaz. Pucka Gospodarka Komunalna, miejska spółka dostarczająca ciepło do mniej więcej połowy mieszkańców, miała w ciągu 5 lat przejść zieloną transformację. Te plany jednak odłożono na czas bliżej nieokreślony - dowiedział się reporter RMF FM. Powód? Radykalna podwyżka cen gazu.
Puck oraz powiat pucki w woj. pomorskim są w grupie około 100 samorządów w Polsce, o których od października mówimy w Faktach RMF FM. Dotknęła ich radykalna podwyżka cen gazu. W Pucku sięga ona w przypadku samorządu i przedsiębiorców około 100 procent. W przypadku indywidualnych odbiorców - jak nam relacjonują - kilkudziesięciu procent, przy czym wielu z nich zauważa, że w tak zwanych prognozach zaniżone zostało zużycie gazu przez danego odbiorcę, przez co nie wszyscy mogą sobie zdawać sprawę ze skali podwyżek.
Dla samorządu tak duży wzrost oznacza konieczność zmiany dotychczasowych planów i wyhamowanie tak zwanej zielonej transformacji.
Robiliśmy analizy przejścia na tak zwane błękitne paliwo. Chcieliśmy zainwestować w energię pochodzącą z gazu, chcieliśmy kupić kocioł kogeneracyjny, wytwarzać również energię elektryczną. O ile nasze szacunki dawały jakąś nadzieję, że to się opłaca, o tyle w tej chwili niestety musimy to odłożyć, nie wiadomo, na jak długi czas. W tej chwili rezygnujemy z tego - mówi RMF FM Marek Falkowski, prezes Puckiej Gospodarki Komunalnej, dostarczającej ciepło do mniej więcej połowy mieszkańców Pucka. Mieszkańców od nowego roku i tak czeka około 10 proc. podwyżka ogrzewania. Gdyby gaz był paliwem zasilającym miejską kotłownię już teraz, podwyżka sięgnęłaby, jak opisuje Falkowski, co najmniej 45 procent. Do tego doliczyć trzeba by jeszcze VAT.
Władze Pucka obawiają się również, że rosnące ceny gazu zastopują korzystanie przez mieszkańców z programów wymiany tak zwanych kopciuchów, czyli domowych pieców, w których pali się węglem.
Zapotrzebowanie i chęci są wielkie wśród mieszkańców. Boję się, że niestety po przeliczeniach dojdą mieszkańcy do wniosku, że może jednak nie warto przechodzić na inne źródło ogrzewania. Takie sygnały już się pojawiły. Ludzie czekają, co dalej. Wierzymy w to, że nasze głosy, nasze petycje, zainteresowanie mediów będzie coś oznaczało i że Urząd Regulacji Energetyki pochyli nad naszymi problemami i coś zrobi, bo nie wyobrażamy sobie tak drastycznych podwyżek - mówi Hanna Pruchniewska, burmistrz Pucka, która liczy na interwencję Urzędu Regulacji Energetyki w tej sprawie, a nawet sztuczne zaniżenie aktualnej ceny oferowanej w mieście. Jak podkreśla, podwyżka pod znakiem zapytania stawia także starania o uzyskanie przez Puck status uzdrowiska, a miasto długofalowo miało właśnie takie plany.
Prognozowane wysokie rachunki przy niższym niż do tej pory zużyciu zaskoczyły także przedsiębiorców prowadzących w mieście swoje biznesy. Jak szacują, czekają ich mniej więcej 100 proc. podwyżki.
W skali roku płacimy za gaz około 40 tysięcy złotych. Zgodnie z prognozami, po tej podwyżce liczyć trzeba, że będzie to około 100 tysięcy złotych w skali roku - mówi nam przedsiębiorca z Pucka, zajmujący się handlem wielobranżowym, który posiada kilka sklepów, a co za tym idzie, korzysta z kilku kotłowni gazowych. Przyznaje, że dla jego firmy to znaczący wzrost kosztów, który w praktyce przełoży się na wzrost cen dla klientów.
Zwolnień będziemy starać się unikać. To jest jakaś ostateczność. Będziemy starać się to ukryć w naszych kosztach sprzedażowych. De facto zapłaci klient. Matematyka jest nieubłagana - mówi właściciel firmy.
Dostarczycielem gazu w Pucku - jak zaznaczają władze miasta jedynym - jest firma G.En.Gaz Energia. Jej klienci podobne kłopoty mają także w innych częściach kraju. Chociażby w Wielkopolsce.
Rozumiemy problemy naszych klientów, zdajemy sobie sprawę, w jakiej sytuacji oni teraz się znajdują. Chciałem podkreślić - decyzje dotyczące taryf, dotyczące cen, są podejmowane przez URE i spółka ma obowiązek do tych cen sią zastosować. Składnikiem głównym rachunku Jana Kowalskiego w 95 proc. jest cena surowca. Cena surowca na rynku wzrosła. To jest główna przyczyna niezadowolenia naszych klientów. Staramy się znaleźć rozwiązanie. Staramy się znaleźć formę dialogu z naszym dostawcą, który dostarcza nam gaz, tak by rachunki naszych odbiorców, mieszkańców gmin, w których działamy, też się obniżyły - mówił pod koniec października Ireneusz Sawicki, członek zarządu spółki G.En.Gaz Energia.
Firma ta kupuje gaz od spółki PGNiG S.A. "Cena gazu w kontraktach z kontrahentami jest objęta klauzulą poufności - tajemnica handlowa dotyczy obu stron umowy. Jako PGNiG nie podajemy prognoz dotyczących cen gazu. Ale znane są czynniki, które wpływają na rosnące ceny gazu ziemnego w Europie. Ma to związek z jednej strony z ograniczaniem podaży gazu ziemnego przez Gazprom na rynki europejskie, co zdaniem analityków może mieć na celu wymuszenie na niemieckich i unijnych instytucjach certyfikacji operatora gazociągu Nord Stream 2. Z drugiej - wiąże się z ożywieniem globalnej gospodarki po pandemicznych lockdownach, ze zwiększonymi zakupami LNG na rynkach azjatyckich, niewypełnionymi magazynami gazu w Europie Zachodniej. To wszystko powoduje przełożenie na ceny gazu na giełdach, w tym na Towarowej Giełdzie Energii w Polsce. Zmiana tych czynników będzie wpływała na ceny gazu na giełdach w kolejnych miesiącach" - informuje biuro prasowe państwowego koncernu w odpowiedzi na pytania RMF FM.
Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdził stawki, nie widzi z kolei problemu. Jego zdaniem sprawie powinien przyjrzeć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Taryfa jest zatwierdzona.(...) Czy będą kolejne wnioski o jej zmianę? Trudno powiedzieć. Z naszej strony było postępowanie administracyjne, którego celem zawsze jest sprawdzenie, czy dany poziom cen odpowiada temu, co dzieje się na rynku, czy odpowiada kosztom, jakie ponoszą dostawcy - wyjaśniała w rozmowie z RMF FM Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki.