Prawdopodobnie jutro odbędzie się sekcja zwłok pięciolatka zagryzionego przez psy w Katlewie w województwie warmińsko-mazurskim - informuje reporter RMF FM Andrzej Piedziewicz. Zwierzęta, jak twierdzi właściciel, uciekły mu z gospodarstwa.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

piedziewicz
Jak ustalili policjanci, wczoraj po południu Kuba poszedł pobawić się na huśtawce stojącej kilkadziesiąt metrów od jego domu. Miał spotkać się tam z rówieśnikiem z przedszkola.

Chwilę później jeden z sąsiadów zauważył trzy psy, wydawało mu się, że coś ciągną. Gdy podszedł bliżej, zobaczył, że szarpią ciało dziecka.

Mężczyzna odgonił agresywne czworonogi i zaalarmował mieszkańców pobliskich domów, w tym rodzinę chłopca. Kiedy na miejsce przyjechała policja i służby ratunkowe, chłopiec już nie żył. Zwierzęta, które pogryzły chłopca to: pies rasy alaskan malamute i dwie, mniejsze od niego, suki mieszańce.

Policjanci ustalili, do kogo należą zwierzęta i zabrali je od właścicieli. Zabezpieczyli ślady na miejscu tragedii, przeprowadzili oględziny kojców, w których przetrzymywane były psy. Przesłuchano także świadków.

Według mieszkańców Katlewa psy wielokrotnie biegały bez nadzoru po wsi i "nikt się tym nie interesował".