Warszawscy policjanci zatrzymali 24- i 45-latka, którzy napadli na al. Niepodległości idącego chodnikiem 20-latka. Chcieli, by dał im pieniądze. Uderzyli go w głowę, grozili nożyczkami, którymi przecięli mu ucho. Młodemu mężczyźnie pomógł przypadkowy kierowca. Znokautował napastników i umożliwił ucieczkę 20-latkowi.

REKLAMA

Dwóch agresywnych mężczyzn napadło 20-latka późnym popołudniem na al. Niepodległości. Od początku byli agresywni, pytali, czy ma pieniądze. Później jeden z nich uderzył młodego mężczyznę od tyłu w głowę. Stracił przytomność. Kiedy się ocknął, siedział na nim młodszy z napastników. Miał w ręku nożyczki i kazał mu oddać pieniądze. Pokrzywdzony mówił, że ich nie ma. Prosił, żeby go wypuścić. Wtedy 24-latek przeciął mu ucho nożyczkami.

Całą sytuację zauważył przejeżdżający tamtędy kierowcy opla astry. Według świadków, mężczyzna zatrzymał się i powiedział napastnikom, by przestali bić 20-latka. Napastnicy rzucili się na kierowcę, chcąc go pobić. Ten jednym ciosem najpierw powalił napastnika z nożyczkami, a drugim 45-latka. Obaj padli na ziemię. Mężczyzna pomógł pozbierać się 20-latkowi, podał mu buty, które agresorzy zdążyli mu zdjąć i pojechał dalej. Będący w szoku pokrzywdzony uciekł. Dotarł do swojego mieszkania.

Chwilę później na miejscu pojawili się policjanci wezwani przez świadków rozboju. Napastnicy, kiedy się ocknęli, byli agresywni wobec funkcjonariuszy. Zostali obezwładnieni. Przy młodszym policjanci znaleźli nożyczki, nóż kuchenny z 30-centymetrowym ostrzem i portfel należący do pokrzywdzonego oraz portfel z dokumentami obywatela Gruzji. Najprawdopodobniej należał on do mężczyzny, który stanął w obronie pokrzywdzonego. 45-latek natomiast miał przy sobie nóż kuchenny.

Obaj mężczyźni byli pijani, mieli po około 3 promile alkoholu w organizmie. Policjanci przesłuchali świadków, którzy obserwowali całą sytuację z okien. Dotarli również do pokrzywdzonego, którego przewieźli do szpitala.

Prokurator postawił zatrzymanym zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Trafili na trzy miesiące do aresztu. Grozi im do 12 lat więzienia.