Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie upoważnia Polski i Litwy do przekroczenia granicy z Białorusią – usłyszał dziennikarz RMF FM Piotr Bułakowski od pograniczników. Sąd międzynarodowy orzekł, że m.in. nasz kraj musi zapewnić migrantom koczującym przy granicy żywność, ubrania, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie. "Pokazuje to tylko, że nawet trybunał w Strasburgu uznaje naszą rację: te osoby są po stronie białoruskiej, i nie ma możliwości nielegalnego przekraczania granicy w miejscach do tego niewyznaczonych, bez odpowiedniego pozwolenia" - tak sprawę skomentował z kolei wiceszef resortu spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
Od kilkunastu dni na granicy polsko-białoruskiej koło Usnarza Górnego koczuje grupa ponad 24 imigrantów. Chcą dostać się do Polski i starają się o pomoc międzynarodową. Na granicę pojechało wojsko, żeby wspoóc w działaniach Straż Graniczną.
Postawiony został także drut kolczasty, by migranci nie przedostali się do naszego kraju. Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem imigrantom zagradzają drogę białoruskie służby.
W niedzielę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych skierowało do strony białoruskiej notę dyplomatyczną, oferując pomoc humanitarną dla migrantów.
W poniedziałek wieczorem ze składnicy Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych wyjechał transport z pomocą humanitarną dla imigrantów na terenie Białorusi. Składa się on z m.in. z namiotów, koców i agregatów prądotwórczych. We wtorek prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski poinformował, że transport znajduje się na przejściu granicznym w Bobrownikach.
Otrzymaliśmy kopię białoruskiej noty dyplomatycznej, z której jasno wynika, że brak jest zgody ze strony Białorusi na przekroczenie przez polski konwój humanitarny granicy polsko-białoruskiej - poinformował z kolei we wtorek wieczorem wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w TVP Info. Informację tę potwierdził także na konferencji prasowej w środę premier Mateusz Morawiecki. Według szefa rządu mamy do czynienia ze specjalnie przygotowaną akcją reżimu Alaksandra Łukaszenki.
W środę Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował, że Polska musi zapewnić migrantom koczującym przy jej granicy żywność, ubrania, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie.
"Jednocześnie środki te nie powinny być rozumiane jako wymóg", by Polska wpuściła tych migrantów na swoje terytorium - dodał ETPC. Takie same wytyczne Trybunał przekazał Łotwie.
Sprawę skomentował również wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
To orzeczenie, tak jak się spodziewaliśmy, nie nakazuje Polsce złamania prawa, w tym sensie, że nie nakazuje Polsce wpuszczenia tych osób - takiego nakazu Europejski Trybunał Praw Człowieka nie mógł wydać - zaznaczył polityk.
Pokazuje to tylko, że nawet trybunał w Strasburgu uznaje naszą rację: te osoby są po stronie białoruskiej, i nie ma możliwości nielegalnego przekraczania granicy w miejscach do tego niewyznaczonych, bez odpowiedniego pozwolenia - podkreślił Przydacz.
Jak ocenił, "to jest najważniejsze w treści tego orzeczenia, że nie ma w nim żadnego nakazu przekroczenia granicy dla tych osób".
Co do kwestii humanitarnych i pomocy: ETPC nie może zobowiązać (do tego) Białorusi, bo nie podpisała ona Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, nie podlega tak naprawdę pod jurysdykcję Strasburga; natomiast Polsce nakazuje udzielenie pomocy, ale myśmy już tę próbę udzielenia pomocy wykonali nawet wcześniej, zanim takie orzeczenie zapadło - powiedział Przydacz.
Przecież jest gotowy konwój humanitarny, musi się to odbyć w sposób legalny. Ta pomoc może zostać zorganizowana z terytorium Białorusi - podkreślił.
W ostatnich dniach na granicy polsko-białoruskiej doszło do kryzysu migracyjnego. Rząd przekonuje, że to metoda reżimu Alaksandra Łukaszenki w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy państw: Polski, Litwy, Łotwy i Estonii stwierdzili, że bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć.
Wojsko rozpoczęło również budowę płotu na granicy polsko-białoruskiej w regionie Zubrzycy Wielkiej na Podlasiu. Ogrodzenie o wysokości około 3- metrów, które powstrzymać ma falę migrantów, ma mieć 180 kilometrów.