Biegli wciąż nie ustalili przyczyn gigantycznego pożaru hali magazynowej w Wólce Kosowskiej. Jak ustalił na miejscu reporter RMF FM Mariusz Piekarski, dopiero za kilka dni będą mogli zbadać miejsce, w którym było źródło ognia. Rozbiórka zgliszcz może potrwać jeszcze nawet miesiąc.

REKLAMA

Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM
Hala w Wólce Kosowskiej / Mariusz PIekarski / RMF FM

Na razie prace trwają tylko z jednej strony hali, tak, by jak najszybciej dotrzeć do miejsca, gdzie najprawdopodobniej doszło do zaprószenia ognia. Udało się zdemontować wiszące blachy i ruchome elementy, a dwie koparki rozbierają i usuwają strop. To jednak przypomina trochę stąpanie po polu minowym, bo z hali wciąż wydobywa się gdzieniegdzie dym i są miejsca, które trzeba cały czas jednak dogaszać.

Oczywiście cały czas jest asysta strażaków, gdyż tam się nie da wejść do środka ze względu na skalę i gdy się pojawiają jakieś zarzewia natychmiast jest to neutralizowane przez straż pożarną - tłumaczy wójt gminy Lesznowola Marek Ruszkowski.

Gdy ekipy rozbiórkowe dojdą do boksu nr 10, a to stanie się najprawdopodobniej za kilka dni, wejdą tam wtedy prokuratorzy i ekspert ds. pożarnictwa. Bez tego nie da się ustalić przyczyny pożaru.

Mieszkańcy boją się o swoje zdrowie

Fosforowodór, styren, ksylen i chlorek winylu - stężenia tych czterech szkodliwych substancji wciąż przekraczają normy w okolicy spalonej hali. Mieszkańcy Wólki Kosowskiej skarżą się na uciążliwy zapach i obawiają się o swoje zdrowie.

Choć normy np. w przypadku fosforowodoru przekroczone są tu pięciokrotnie, to sanepid zapewnia, że zagrożenia dla życia i zdrowia nie ma. Ale fosforowodór może podrażniać układ oddechowy, a chlorek winylu - oczy. Mieszkańcy potwierdzają, że czują to na własnej skórze. Strasznie śmierdzi, to się odbije na nas wszystkich za kilka lat. Strasznie w nocy kaszlę, drapie mnie w gardle. Powinni szybciej to rozbierać, bo ludzi poduszą - skarżą się.

Dwa razy dziennie pomiary prowadzi tu mobilne laboratorium straży pożarnej. Wydrukowane komunikaty trafiają od razu do mieszkańców osiedla, położonego 100m od hali. Jednak przejmują się nimi jedynie Polacy - Chińczycy, których wielu tu mieszka, nie przywiązują do tego wagi.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Część firm się wyniosła

Czy po pożarze coś się zmieniło? Na pierwszy rzut oka ruch jak w ulu, lub w mrowisku. Handel kwitnie, pełno ludzi, ale pracujący tu Polacy mówią, że po pożarze część firm jednak się stąd wyniosła. Z tego co widać dużo boksów się zlikwidowało, towary przeważnie nieubezpieczone mieli, to bezrobocie się zrobiło też po 5 osób nie raz w boksie było, teraz zwolnione są - opowiadają.

Sami Chińczycy są mało rozmowni, głównie mówią "nie wiem" i "Nie mogę". Zajęci są przewożeniem między halami setek kartonów i toreb przy użyciu... hulajnogi. Jak się okazuje, tym niezwykłym dość środkiem transportu można przewieźć nawet 50 kilogramów.

Pożar wybuchł 10 maja. Ogień strawił halę o powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych. Około 100 najemców mogło stracić nawet kilkadziesiąt milionów złotych.

Był to kolejny pożar hali w Wólce Kosowskiej w ostatnich latach. W sierpniu 2009 r. z ogniem przez 17 godzin walczyły 42 jednostki straży pożarnej. Spłonęło ok. 100 boksów, a straty sięgnęły milionów złotych. Podczas pożaru nikt nie został poszkodowany. Przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej.