Wczoraj posłowie Sejmu nowej kadencji wybrali skład Trybunału Stanu. Aż 13 z nich to adwokaci, zgłoszeni przez różne partie polityczne. "Musimy pamiętać, że kiedy kształtowało się polskie państwo, zaraz po odzyskaniu niepodległości, to właśnie adwokaci dźwigali ciężar wielu urzędów publicznych" - mówi Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, kandydat z ramienia Koalicji Obywatelskiej.

REKLAMA

Adwokatura od zawsze angażowała się w sprawy publiczne, a obecnie stanowi większość w nowo wybranym Trybunale Stanu. To nie jest tylko świadczenie pomocy prawnej, ale także gotowość do pełnienia służby publicznej - twierdzi Przemysław Rosati. Jego zdaniem, obsadzenie aż 13 adwokatów wśród członków Trybunału Stanu nawiązuje do tradycji, kiedy to adwokaci piastowali ważne urzędy państwowe po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Trybunał Stanu sądem politycznym

Z definicji wiadomo, że Trybunał Stanu rozlicza z odpowiedzialności najwyższe organy władzy oraz urzędników państwowych, w przypadku złamania przez nich zasad Konstytucji. Mówimy o prezydencie, prezesie Rady Ministrów, o członkach Rady Ministrów, prezesie Narodowego Banku Polskiego, prezesie Najwyższej Izby Kontroli, członkach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i oczywiście o Naczelnym Dowódcy Sił Zbrojnych - wylicza ekspert. Wspomina również, że oskarżycielem w czasie zebrania Trybunału Stanu jest Sejm, a w przypadku prezydenta, Zgromadzenie Narodowe. Procedura ta jest ściśle określona w ustawie o Trybunale Stanu.

Jak działa Trybunał Stanu?

Aby postawić, przykładowo prezydenta przed Trybunałem Stanu, najpierw potrzebny jest wniosek 140 posłów. Rozpoczyna to procedurę przed komisją sejmową. Jest to komisja odpowiedzialności konstytucyjnej, wszczyna ona formalnie postępowanie, które później ma trafić do Trybunału Stanu. Następnie rozpoczyna się postępowanie dowodowe, przeprowadzane zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego. Kolejnym krokiem jest uchwała, w odniesieniu do prezydenta jest to zawsze uchwała Zgromadzenia Narodowego, a w przypadku pozostałych podmiotów uchwała Sejmu, która musi być podjęta większością kwalifikowaną. Jeśli chodzi o prezydenta są to dwie trzecie ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego. W przypadku takich osób jak premier czy członkowie Rady Ministrów jest to trzy piąte ustawowej liczby posłów - tłumaczy Przemysław Rosati. W ustawie o Trybunale Stanu jest także mowa o tym, że po 10 latach sprawa może ulec przedawnieniu.

Ekspert wspomina, że niejednokrotnie rzetelna publikacja dziennikarska wystarczy, aby zakończyć karierę polityczną osoby, która postąpiła niekonstytucyjnie. Skutki postępowania przed Trybunałem Stanu, to np. pozbawienie mandatu albo utrata biernego lub czynnego prawa wyborczego. Natomiast informacje prasowe mają taki kaliber i ciężar gatunkowy, że nikt później nie zastanawia się czy taki polityk powinien pełnić funkcję w państwie - mówi Przemysław Rosati.

Kto pierwszy stanie przed nowym Trybunałem Stanu?

W trakcie kampanii wyborczej obecnie rządząca koalicja wspominała o osobach, które w pierwszej kolejności staną przed Trybunałem Stanu. Wśród nich między innymi prezydent Andrzej Duda za odmowę przyjęcia ślubowania od sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a także premier Mateusz Morawiecki wraz z Jackiem Sasinem za wybory kopertowe. Jeżeli Sejm lub Zgromadzenie Narodowe podejmą decyzję o tym, że ktoś zostanie postawiony w stan oskarżenia i będę orzekał w tej konkretnej sprawie, to wtedy wypowiem się, co na ten temat sądzę i czy ta osoba powinna stanąć przed Trybunałem Stanu - mówi na antenie internetowego Radia RMF24 Przemysław Rosati, nowo wybrany członek Trybunału Stanu i prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Opracowanie: Wiktoria Krzyżak