20 068 071 złotych i dwa grosze - tyle w ubiegłym roku wydali urzędnicy kancelarii premiera na różne usługi i produkty firm zewnętrznych. Nasz reporter Grzegorz Kwolek dotarł do spisu wszystkich umów podpisanych przez kancelarię.

REKLAMA

Największe kwoty to rozliczenia wewnętrzne. Ponad 10 milionów złotych kancelaria premiera zapłaciła Centrum Usług Wspólnych, które obsługuje całą administrację rządową, za administrowanie budynkami i przejazdy samochodami służbowymi.

Na bilety kolejowe urzędnicy wydali 40 tysięcy złotych, reszta to rozliczenie samochodów służbowych.

Ponad 300 tysięcy złotych kosztowały różne usługi informatyczne. To między innymi pieniądze za tworzenie kolejnych stron WWW, monitoring internetu i szkolenie z mediów społecznościowych.

Ponad 120 tysięcy złotych poszło na telefony komórkowe. Połowa tej kwoty to mobilny dostęp do internetu, reszta - wysyłanie SMS-ów przez kancelarię.

Blisko 100 tysięcy - zakup i renowacja mebli. W tym 16 tysięcy na nowe meble gabinetowe i prawie 14 tysięcy na 15 foteli.

Kolejny spory wydatek - 66 tysięcy złotych. Tyle kosztowała obsługa fotograficzna różnych wydarzeń z udziałem premiera.

I jeszcze gadżet każdego urzędnika - stemple, pieczątki i datowniki - za równe 20 tysięcy złotych.

Wśród wydatków jest też szereg umów na niewielkie kwoty, ale i na dość nietypowe wydatki. To na przykład konserwacja zegarów. Aż 7 tysięcy 920 złotych - tyle wydała kancelaria na usługi zegarmistrza.

Blisko 50 tysięcy złotych kosztowały lektoraty dla urzędników - z hiszpańskiego, angielskiego i francuskiego.

I szereg drobnych umów na urzędnicze kursy i szkolenia. Zarządzenie czasem - 27 tysięcy złotych. Szkolenie motywacyjne - prawie 6 tysięcy złotych. Różnice kulturowe w protokole dyplomatycznym - prawie 27 tysięcy złotych. Praca w grupie - 7 tysięcy. Język równościowy - 2,5 tysiąca. I na koniec - kreatywność - blisko 38 tysięcy złotych!