Kibice wybierający się na piątkowy mecz Polska - Ukraina na Stadionie Narodowym w Warszawie będą mogli zaparkować samochód tuż obok stadionu. Pierwszy raz na jego błoniach zostanie uruchomiony parking mieszczący nawet 3 tysiące samochodów. Dojazd do niego prowadzi jednak jedną drogą i jest jeszcze utrudniony przez budowę metra.
Na parking da się wjechać jedynie od strony Pragi Północ, czyli ulicami Zamoyskiego i Targową. To może spowodować paraliż komunikacyjny kilka godzin przed meczem i tysiące samochodów stojących w korkach wokół stadionu. Jeszcze gorzej będzie wyjechać z parkingu po meczu.
Miejski inżynier ruchu Janusz Galas nie ukrywa, że parking to rozwiązanie jedynie dla osób, które muszą podjechać pod sam stadion i jednocześnie mają stalowe nerwy. Jeśli chcą zaparkować pod samym stadionem, to w porządku, ale uprzedzamy, że wyjadą z parkingu następnego dnia. Jak 3 tysiące osób będzie chciało wyjechać samochodem w jednym momencie to potrwa to 3 godziny. Ci, którzy wybiorą komunikację miejską już dawno będą w domu - mówi Galas.
Dlatego operator stadionu i władze stolicy, choć otwierają parking, zniechęcają do jego wyboru. To rozwiązanie traktujemy jako zapasowe i alternatywne - mówi Elżbieta Lipska ze spółki PL.2012. Nie rekomendujemy tego parkingu. Kibic ma możliwość skorzystania z niego, ale trzeba się liczyć z przyjazdem wiele godzin przed meczem, a opuszczeniem parkingu wiele godzin po meczu - dodaje.
Władze Warszawy i operator stadionu zachęcają przyjezdnych kibiców do darmowego parkowania samochodów na obrzeżach miasta na parkingach "Parkuj i Jedź" oraz wybrania darmowej komunikacji miejskiej. W dniu meczu bowiem bilet na spotkanie jest jednocześnie bezpłatnym biletem MPK.
Na parking koło stadionu zaś powinny kierować się zwłaszcza autokary. Ich postój będzie kosztował 80 złotych. Właściciele samochodów osobowych zapłacą 20 złotych - to ma być cena zachęcająca do darmowego parkowania poza centrum miasta.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video