O wprowadzenie pod obrady obecnego posiedzenia Sejmu obywatelskiego projektu ws. renty socjalnej złożonego we wtorek - apelowała do marszałek Sejmu Elżbiety Witek posłanka KO Iwona Hartwich. „Prace nad projektem będą odbywały się zgodnie z procedurą"- zaznaczyła marszałek Sejmu.
Wczoraj grupa dorosłych osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów wznowiła protest w Sejmie - o czym poinformowała posłanka Hartwich. Przedstawiła też wówczas obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej oświadczając, że protestujący domagają się, by Sejm zajął się nim na posiedzeniu w tym tygodniu. Projekt ten zakłada wypłatę renty socjalnej w wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia, czyli 2023 r. Po rewaloryzacji, od 1 marca 2023 r., dorośli niepełnosprawni otrzymują rentę socjalną w wysokości 1588,44 zł brutto.
We wtorek, na wstępie obrad Sejmu, posłanka Hartwich poinformowała, że godzinę przed ich rozpoczęciem obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej został złożony i zwróciła się do marszałek Sejmu z wnioskiem, by był on procedowany na obecnym posiedzeniu.
Jest to możliwe. Wierzymy mocno, że pani jako kobieta, jako matka, przychyli się do tej prośby - zwróciła się do marszałek Sejmu. Zastanawiałam się, czy powiedzieć prośba, czy nawet żądanie, bo rodzice, którzy protestują dzisiaj w Sejmie, mówią, że wręcz żądają, żeby projekt został poddany pod głosowanie - dodała posłanka.
Marszałek Sejmu zwróciła posłance uwagę, że projekt został złożony godzinę przed jej wystąpieniem i zapewniła, że prace nad nim będą się odbywały zgodnie z procedurą, tak, jak w przypadku każdego innego obywatelskiego projektu. Zaznaczyła przy tym, że obecnie w Sejmie jest takich projektów kilka.
Pani poseł, przyjmuję prośbę, ale pani wie, że w tej chwili musi być przeliczone sto tysięcy podpisów - powiedziała Witek. Przypomniała, że wszystkie projekty obywatelskie mają obowiązek być czytane w Sejmie i zapewniła, że tak będzie również ze złożonym przez posłankę. Pani poseł, proszę powiedzieć innym obywatelom, że ich projekty są gorsze - dodała marszałek Sejmu.
Do wypowiedzi Hartwich odniosła się w Sejmie minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Mówiła m.in., że renta socjalna została zrównana do 100 proc. renty przy całkowitej niezdolności do pracy dzięki działaniom rządu PiS (o realizację tego postulatu walczyły osoby z niepełnosprawnością w 2018 roku - przyp. RMF FM), że rząd prowadzi dialog z opiekunami osób z niepełnosprawnością i że w przyszłym tygodniu zaplanowane jest kolejne spotkanie.
Wypracowujemy systemowe rozwiązania. Dowodem tego jest przyjęcie strategii na rzecz osób niepełnosprawnych wypracowanej właśnie z środowiskami osób niepełnosprawnych - powiedział Maląg. Dodała, że osoby z niepełnosprawnością otrzymują też 13. i 14. emeryturę. W tej kadencji wprowadziliśmy też możliwość dorabiania do tych świadczeń, takie były też oczekiwania. Osoby będące na rencie socjalnej też z tego przywileju korzystają, tak jak inni renciści - wskazała.
Do wypowiedzi minister odniosły się na późniejszym briefingu osoby protestujące w Sejmie, w tym posłanka Hartwich, według której, twierdzenia Maląg o pomocy osobom z niepełnosprawnościami to kłamstwa.
Nie zgadzamy się z tym, co rząd mówi o miliardach przekazach dla osób niepełnosprawnych. Asystent od 16 grudnia nie działa; opieka wytchnieniowa w moim mieście, Toruniu, ma dopiero ruszyć niebawem. Jeśli chodzi o rentę socjalną, to (...) gdzie się ona ma do najniższej krajowej? - pytała jedna z protestujących. Jak dodała, od 15 lat słychać, że "państwo pracuje nad systemem" w zakresie osób z niepełnosprawnościami.
Systemem to my się nie najemy, nie zapłacimy za czynsz czy prąd. (...) Jest tak, że do przeżycia potrzebne są pieniądze - system w drugiej kolejności - dodał jeden z protestujących. Protestujący podkreślali także, że za 1217 zł - tyle otrzymywali do lutego 2023 r. dorosłe osoby z niepełnosprawnościami - nie da się przeżyć.
Protestujący mówili również, że są "niewidzialni" dla minister Maląg oraz marszałek Witek; ponowili apel o jak najszybsze procedowanie projektu ustawy ws. wprowadzenia renty socjalnej równej minimalnemu wynagrodzeniu - obecnie 3490 zł brutto. Wskazali także, że jeden z ich postulatów zakłada, by Fundusz Solidarnościowy "został zwrócony osobom niepełnosprawnym, niezdolnym do samodzielnej egzystencji".
W proteście w Sejmie uczestniczą osoby z niepełnosprawnościami znane z poprzednich protestów, m.in. Jakub Hartwich i Adrian Glinka. Ten ostatni powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że nie uśmiecha mu się protestowanie, ale jak trzeba, to trzeba. W sumie osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów jest 11.
Przebywają oni w samym korytarzu, co podczas poprzednich protestów. Na barierce sejmowej wywiesili transparenty: "Osoby z niepełnosprawnością mają prawo godnie żyć! Renta socjalna w wysokości najniższej krajowej od teraz!"; "PiS-owcy!!! Dlaczego okradliście osoby z niepełnosprawnością z funduszu solidarnościowego". W poniedziałek do protestujących podeszli funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej i spisali ich przepustki. Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że o planach posłanki Hartwich nie wiedział ani szef klubu KO Borys Budka, ani lider PO Donald Tusk.
Poprzedni protest opiekunów osób z niepełnosprawnościami i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja 2018 roku. Zgłaszali oni wtedy wiele postulatów, m.in. zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 zł miesięcznie. Protestujący przekonywali, że zrealizowano wtedy jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Po proteście ich uczestnicy, m.in. Iwona Hartwich, otrzymali zakaz wstępu do Sejmu. Hartwich w 2019 roku kandydowała jednak do Sejmu z list Koalicji Obywatelskiej i została wybrana.