Co najmniej dwie osoby miały nawoływać do nienawiści podczas niedzielnego przemarszu narodowców przez Oświęcim. Sprawą zajęła się prokuratura. Według policji, zgodę marsz wyraził prezydent Oświęcimia, bo odbywał się on na terenie miasta. W poniedziałek rzecznik urzędu miasta w Oświęcimiu Katarzyna Kwiecień powiedziała PAP, że "w ocenie przedstawiciela miasta i policji nie było podstaw do rozwiązania zgromadzenia".

REKLAMA

Przed oficjalnymi uroczystościami upamiętniającymi 74. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz około dwustu narodowców przemaszerowało od oświęcimskiego dworca kolejowego do byłego obozu Auschwitz I. Paść miały słowa m.in. o "żydowskich najeźdźcach".

Policjanci pod nadzorem prokuratury będą prowadzili dochodzenie w sprawie tego, co wydarzyło się podczas marszu. Chodzi o publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych lub wyznaniowych. Grożą za to 2 lata więzienia. Nad dochodzeniem ma czuwać prokurator wyznaczony do walki z przestępstwami nienawiści.

Jak usłyszał reporter RMF FM, śledczy chcą działać tak szybko, jak jest to możliwe. W ciągu kilku dni może dojść do zatrzymań i postawienia zarzutów.

Na niedziele, główne uroczystości, przyjechało ponad 50 byłych więźniów Auschwitz oraz innych obozów. Odbyły się one w budynku tzw. Centralnej Sauny na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau. Uczestniczyli w nich m.in. premier Mateusz Morawiecki, duchowni różnych religii, dyplomaci m.in. z Rosji i Izraela. Uroczystości patronował prezydent Andrzej Duda. 27 stycznia na świecie obchodzony był jako Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

"Nie było podstaw do rozwiązania zgromadzenia narodowców"

W ocenie przedstawiciela miasta i policji nie było podstaw do rozwiązania zgromadzenia - powiedziała PAP rzeczniczka urzędu miasta w Oświęcimiu Katarzyna Kwiecień. Zgodnie z zapisami prawa o zgromadzeniach miasto "sprawdza zgłoszenia pod kątem formalnym". W przypadku tego zgłoszenia, osoby prywatnej, nie było ustawowych podstaw do wydania odmownej decyzji - dodała.

Rzeczniczka przypomniała, że trasa zgłoszonego zgromadzenia biegła ulicami miasta, od dworca PKP, ul. Wyzwolenia, następnie ul. St. Leszczyńskiej do ul. Jaracza, "która znajduje się około 260 metrów od Miejsca Pamięci KL Auschwitz". Zgromadzenie przebiegło zgodnie z przyjętym zgłoszeniem i zakończyło się około godziny 11.20 na skrzyżowaniu ul. Leszczyńskiej i ul. Jaracza - podkreśliła.

Katarzyna Kwiecień poinformowała, że miasto wyznaczyło przedstawiciela, który w trakcie zgromadzenia był upoważniony "do realizacji uprawnień" wynikających z zapisów prawa o zgromadzeniach. W ocenie naszego przedstawiciela oraz przedstawicieli policji nie było podstaw do rozwiązania zgromadzenia - oświadczyła rzecznik urzędu miasta. Jej zdaniem, przebieg zgromadzenia został zarejestrowany przez policję, a następnie przeanalizowany. Część materiału, która budziła jakiekolwiek wątpliwości, została przesłana do prokuratury w celu dalszej analizy - dodała Katarzyna Kwiecień. I jak dodała "wydarzenia, które miały miejsce w późniejszym czasie w KL Auschwitz- Birkenau, nie miały żadnego związku z przyjętym przez Urząd Miasta Oświęcimia zgłoszeniem o zgromadzeniu".

Pragnę nadmienić, że zgodnie z obowiązującym prawem zgromadzenia organizowane na terenie Miejsca Pamięci KL Auschwitz-Birkenau muszą uzyskać zgodę wojewody małopolskiego - podkreśliła Kwiecień.

Narodowcy idą w marszu

Przed oficjalnymi, niedzielnymi uroczystościami około dwustu narodowców przemaszerowało od oświęcimskiego dworca kolejowego do byłego obozu Auschwitz I. Przeciwko protestowało kilka osób z transparentem "Faszyzm stop!" i flagą Izraela. Przedstawiciel jednego ze środowisk narodowych Piotr Rybak, pomysłodawca marszu, mówił, że "patrioci polscy, narodowcy, nacjonaliści" upomnieli się o najwyższe wartości: Boga, Honor, Ojczyznę.

Według krakowskiej "Gazety Wyborczej" Rybak miał pytać uczestników marszu: "Czy my jesteśmy krajem niepodległym?"; "Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę! Gdzie są rządzący tym krajem? Przy korycie! I to trzeba zmienić".

Policja: Była zgoda

Rzecznik komendanta głównego policji mł. insp. Mariusz Ciarka podkreślał w niedzielę, że Piotr Rybak nie uzyskał zgody na zgromadzenie na terenie b. obozu Auschwitz. Zgromadzenie odbywało się na terenie miasta i zgodnie z ustawą, zgodę wyraził na nie prezydent Oświęcimia. Policja zapewnia, że po zabezpieczeniu rocznicowych uroczystości wyzwolenia obozu Auschwitz, ruszyły analizy nagrań i zdjęć z marszu narodowców.

Piotr Rybak został prawomocnie skazany za spalenie w 2015 r. na wrocławskim rynku kukły symbolizującej Żyda.

Opracowanie: