Bliski współpracownik ministra Zbigniewa Ziobry prokurator Jarosław Hołda przeszkodził śląskim policjantom zatrzymać gangsterów – pisze „Gazeta Wyborcza”. Dwa tygodnie później awansował.

REKLAMA

Rok temu Centralne Biuro Śledcze chciało rozbić śląską mafię paliwową. Po wielu miesiącach pracy policjanci dowiedzieli się, gdzie i kiedy gangsterzy będą mieszali paliwo. Znali numery rejestracyjne cystern, które będą je przewoziły, dowiedzieli się, kto kupi lewą benzynę. Liczyli, że zatrzymają nawet kilkadziesiąt osób. Z akcji nic nie wyszło - relacjonuje dziennik.

W sierpniu 2006 r. prokurator Jarosław Hołda z Katowic wydał nakaz zatrzymania oficera CBŚ koordynującego operację. Za 90 tys. zł łapówki miał on rzekomo chronić przestępców. Podejrzenia o korupcję oparto m.in. na zeznaniach świadka, który twierdził, że oficer przeszukiwał policyjny system komputerowy, sprawdzając, czy policja interesowała się czwórką oszustów. Miał też uprzedzić właściciela jednej z firm, że jego zakład zostanie przeszukany.

Oficera aresztowano, a prokurator Hołda zajął dokumenty znalezione w jego gabinecie. Nie miały one nic wspólnego ze sprawą rzekomej korupcji, ale były wśród nich opatrzone klauzulą "ściśle tajne" materiały dotyczące rozpracowania gangu paliwowego. Te dokumenty były niezbędne do zatrzymania mafiosów na gorącym uczynku - podaje gazeta. Przez blisko rok CBŚ nie miało do nich dostępu. Operację przeciwko mafii trzeba było odwołać.

W kwietniu tego roku oficer wyszedł na wolność. Śledztwo w jego sprawie trwa. Przy takim materiale dowodowym akt oskarżenia byłby ryzykowny - mówi anonimowo jeden z katowickich prokuratorów. Okazało się, że nie ma śladu przeszukiwania przez oficera CBŚ policyjnego systemu komputerowego. A właściciela firmy nie dość, że nie uprzedził, to jeszcze sam brał udział w przeszukaniu tej firmy, podczas którego znaleziono lewe paliwo.

Policjant i jego przełożeni nie chcą rozmawiać o sprawie. Dokumenty w sprawie mafii paliwowej zwrócono policji, ale są już nieaktualne. Wszystko trzeba zaczynać od nowa - przyznaje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z prokuratorów.

Prokurator Jarosław Hołda tłumaczy, że musiał zabezpieczyć tajne dokumenty policji, bo z racji nałożonej na nie klauzuli nie mógł ich przejrzeć na miejscu. Dwa tygodnie po aresztowaniu oficera CBŚ Hołda awansował do Prokuratury Krajowej. Stał się jednym z bliskich współpracowników Zbigniewa Ziobry.