Dopiero we wrześniu Ministerstwo Obrony przedstawi program rozwoju Marynarki Wojennej do 2030 roku. Dziś poznaliśmy jego podstawowe założenia. Program zakłada stałe finansowanie na poziomie 900 mln złotych rocznie i rezygnację z modernizacji obecnego sprzętu na rzecz pozyskania nowoczesnych jednostek.
MON planuje między innymi wyposażenie polskiej marynarki w trzy okręty obrony wybrzeża o wyporności powyżej tysiąca ton. Cywilni eksperci, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Kuba Kaługa, tuż po konferencji byli jednak zawiedzeni. Jak mówili, nie wiadomo, czym dokładnie miałyby być okręty obrony wybrzeża. Ich zdaniem, na małej jednostce, przeładowanej różnymi systemami, w trudnych warunkach na Bałtyku marynarze będą wręcz walczyć o życie.
Obawy wyrażał zresztą nawet dowódca Marynarki Wojennej Tomasz Mathea. Martwi mnie to, że na pierwsze pływające efekty tej koncepcji, a potem programu, będziemy musieli czekać niestety wiele lat - podkreślał w rozmowie z naszym dziennikarzem. Według ekspertów, zanim pojawią się nowe jednostki, marynarka może stracić zdolność do wykonywania niektórych zadań - na przykład tych realizowanych w ramach systemu szybkiego reagowania NATO.
Szef MON Tomasz Siemoniak zaznaczał jednak, że koncepcja opiera się o "realne finansowanie i realną ocenę zagrożeń" na Bałtyku. Przypomniał też, że ogłoszono przetarg na śmigłowce dla wojska, w tym Marynarki Wojennej. Przetarg zawiera warunek polonizacji, czyli warunek, że śmigłowce mają być produkowane w Polsce - powiedział Siemoniak. Mówił też, że okręty dla marynarki zostaną kupione - jak zaznaczył - "chętnie w Polsce", tak by wydane środki pozostały w kraju. Nie wiem tylko, czy będzie taka możliwość - mówił szef MON.
Program modernizacji MW jest podzielony na trzy etapy, które będą realizowane kolejno do 2022, 2026 i 2030 roku. Na czwartkową konferencję Sztab Generalny Wojska Polskiego przygotował prezentację z informacjami o planowanych terminach zarówno wprowadzania nowego uzbrojenia, jak i wycofywania obecnie używanego. Już w pierwszym etapie programu resort chce pozyskać okręt wsparcia operacyjnego, który będzie służył do przerzutu wojska.
Do końca 2017 r. ma zostać wycofana korweta ORP "Kaszub". Do końca 2015 r. przestaną służyć dwie fregaty typu Oliver Hazard Perry, a rok wcześniej - dwa okręty rakietowe typu Tarantul (w ubiegłym roku MON zrezygnował z remontu tych czterech jednostek). Do 2022 r. skreślone ze stanu floty mają zostać trzy małe okręty rakietowe typu Orkan, w lutym Marynarka Wojenna zapowiadała, że mogą one służyć do początku lat 30. XXI w., po przedłużeniu okresu eksploatacji.
Cztery okręty podwodne typu Kobben mają zostać wycofane ze służby do końca 2016 r. (pierwszy w 2014 r.), a ORP "Orzeł" (radzieckiego typu Kilo) ma służyć do 2022 r. Ich miejsce mają zająć trzy okręty, z których dwa trafiłyby do MW do 2022 r., a trzeci - do 2030 r.
Podczas konferencji Tomasz Siemoniak był też pytany o korwetę typu Gawron. W lutym premier Donald Tusk poinformował, że jej budowa nie będzie kontynuowana. Szef MON podkreślił, że "nie ma powrotu" do tego programu. Powiedział też, że poprosił dowódcę MW o zbadanie, jak można wykorzystać kadłub. Przy czym wiemy już, że nie da się go przebudować na np. okręt obrony wybrzeża - powiedział Siemoniak dodając, że do resortu zgłosiło się kilka polskich firm zainteresowanych kadłubem.