Nie mam wątpliwości co do naruszenia mojej nietykalności przez Władysława Frasyniuka - zeznał policjant w procesie opozycjonisty z czasów PRL. Zmodyfikował wcześniejsze zeznania i zaznaczył, iż o sprawie nie rozmawiał z jednym z zastępców komendanta wojewódzkiego policji.
Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieście odbyła się kolejna rozprawa w procesie Władysława Frasyniuka oskarżonego o naruszenie nietykalności dwóch umundurowanych policjantów podczas wykonywania czynności służbowych - popchnięcia rękami, przepychania i kopnięcia jednego z tych policjantów. Chodzi o incydenty podczas kontrmanifestacji wobec marszu smoleńskiego w Warszawie 10 czerwca 2017 r. Frasyniuk nie przyznaje się do winy.
Jeszcze w grudniu zeszłego roku sąd zdecydował, że przesłucha w tym procesie jako świadków - komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku i jego zastępcę.
Ten wątek sprawy pojawił się podczas rozprawy w listopadzie 2018 r. Wówczas jeden z poszkodowanych policjantów (funkcjonariusz z woj. pomorskiego) których nietykalność miała zostać naruszona, zeznał m.in., że krótko po incydentach w związku ze sprawą miał kontakt telefoniczny z zastępcą komendanta wojewódzkiego policji ze swego województwa. Zaznaczał, że wcześniej nie miał kontaktów z zastępcą komendanta wojewódzkiego. Dodawał wówczas, że zawiadomienie w sprawie złożył w dniu wolnym od pracy, gdy do jego domu przyjechał wieczorem funkcjonariusz, aby takie zawiadomienie odebrać.
Dzwoni zastępca komendanta wojewódzkiego i pyta, czy będzie składane zawiadomienie na Frasyniuka, a jak się dowiaduje, że tak, to pyta, czy może w jakiś sposób ułatwić złożenie zeznań w tej sprawie. I okazuje się, że sprawa jest tak pilna, że do domu funkcjonariusza kierowany jest policjant, aby ułatwić złożenie zawiadomienia. Coś w tej sprawie dzieje się dziwnego" - oceniał wtedy mec. Schramm.
W listopadzie sąd nie zakończył przesłuchania tego policjanta - było ono kontynuowane w piątek. Świadek zaznaczył na początku piątkowej rozprawy, iż chciałby "jedną rzecz sprostować". Wyjaśnił, że zawiadomienie w sprawie naruszenia nietykalności policjantów zainicjował prokurator, zaś do niego nie dzwonił osobiście zastępca komendanta tylko prawdopodobnie osoba wyznaczona przez tego zastępcę. Musiałem wstać o godz. 4 rano, byłem zmęczony - mówił o swych zeznaniach z listopada.
Mec. Schramm zapytał, czy w związku z tym inne wypowiedzi z zeznań świadka z listopada także wymagają uściśleń lub budzą wątpliwości. Co do naruszenia nietykalności przez W. Frasyniuka nie mam wątpliwości, została naruszona moja nietykalność - odpowiedział świadek.
Drugi z przesłuchiwanych w piątek policjantów, który wraz z innymi funkcjonariuszami wynosił Frasyniuka z drogi marszu smoleńskiego ocenił, że Frasyniuk stawiał bierny opór, ale nie naruszył jego nietykalności.
Proces ma być kontynuowany 26 lutego. Sąd będzie przesłuchiwał kolejnych policjantów uczestniczących w tamtej interwencji; przesłuchanie komendantów odbędzie się prawdopodobnie na późniejszych terminach.
Jestem zaskoczony, bo podczas gdy świadek zmieniał dziś zeznania, to liczyłem ile razy poprzednio mówił, że był albo komendant, albo zastępca, z którymi on w tamtych dniach rozmawiał. Tych wspomnień było w zeznaniach siedem lub osiem. Trudno przypuszczać, aby to wszystko było omyłkowe - powiedział PAP obrońca Frasyniuka mec. Piotr Schramm. Dodał, że będzie się zastanawiał, co "z tak złożonymi zeznaniami zrobić".
Opracowanie:Maciej Nycz