Udało się dopiero za piątym razem. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczął się proces śląskiej mafii paliwowej. Cztery poprzednie rozprawy trzeba było odroczyć, bo adwokaci oskarżonych sięgali po kruczki prawne albo nie pojawiali się w sądzie. W dodatku przed tygodniem jeden z oskarżonych przyszedł pijany na salę rozpraw.
Na ławie oskarżonych zasiadło 21 osób. Jedna z tych osób chciała, aby dziś sprawę ponownie zwrócić prokuratorze. Mówiła, że m.in. nie wszystkie dowody dołączono do akt. Jej swoista szermierka słowna trwała godzinę. Sąd spokojnie wysłuchał racji obu stron, po czym odrzucił wniosek, argumentując, że o wszystkich dowodach będzie zapewne mowa na sali sądowej.
Odczytywanie aktu oskarżeń zajmie zapewne kilka godzin, bo historia o nielegalnym handlu paliwem, podrabianiu dokumentów i praniu brudnych pieniędzy zajmuje kilkaset stron.
Proces śląskiej mafii paliwowej to jedna z największych tego typu spraw w kraju. Oskarżeni mieli oszukać Skarb Państwa na prawie 500 milionów złotych w ciągu sześciu lat. Prokuratorskie śledztwo zamknięto w kwietniu ubiegłego roku, oskarżonych zostało 21 osób. Według aktu oskarżenia, grupa przestępcza kierowana przez Henryka Musialskiego stworzyła mechanizm nielegalnego obrotu paliwami oraz fikcyjnego obrotu nimi i fałszowania faktur. Członkom grupy zarzucono również wyłudzenia podatkowe i pranie brudnych pieniędzy.