Bartłomiej W., 24-letni wnuk b. prezydenta, jednym z trzech oskarżonych o rozbój na szwedzkim turyście. Do zdarzenia miało dojść w maju w centrum Gdańska. Bartłomiejowi W. zarzucono też, że kilka dni później wziął udział w pobiciu innej osoby.
Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany przez gdańską prokuraturę do Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.
Oskarżonych jest w sumie trzech mężczyzn w wieku 21, 23 i 24 lata. Nieoficjalne źródła PAP, zbliżone do organów ścigania, mówią, że najstarszy z oskarżonych to wnuk b. prezydenta Lecha Wałęsy - Bartłomiej W. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście oskarżyła go o udział w rozboju i pobiciu.
21 maja trzech młodych mężczyzn napadło na dwóch szwedzkich turystów spacerujących po centrum Gdańska. Napastnicy bili Szwedów przedmiotem przypominającym pałkę, a jednego z nich - gdy upadł - kopali po całym ciele. Później zabrali mu telefon komórkowy wart około 350 zł.
W rozboju na Szwedzie, któremu ukradziono telefon, wzięli udział wszyscy trzej napastnicy, w tym Bartłomiej W. Drugi szwedzki turysta został pobity przez jednego z kolegów W.
Prokuratura ustaliła, że kilka dni później Bartłomiej W. wspólnie z jednym z kolegów, z którym dokonał rozboju, wzięli też udział innym incydencie w centrum Gdańska. W nocy 26 maja pobili mężczyznę, który stanął w obronie znajomego zaczepianego przez W. i jego kompana. Napastnicy skopali swoją ofiarę.
Policja zatrzymała trzech młodych mężczyzn 1 czerwca m.in. dzięki zapisom z monitoringu. Wszystkim zarzucono dokonanie wspólnie i w porozumieniu rozboju na obywatelu Szwecji, a jednemu z nich - spowodowanie obrażeń ciała u drugiego szwedzkiego turysty. Dwóm mężczyzno zarzucono też udział w pobiciu, do którego doszło 26 maja.
Wszyscy trzej zostali tymczasowo aresztowana. Za rozbój - najcięższe z zarzuconych im przestępstw, grozi do 12 lat więzienia.
Kłopoty z prawem ma także brat Bartłomieja - Dominik W. Przed gdańskim sądem toczą się przeciwko niemu dwa procesy. Dominik odpowiada za naruszenie nietykalności cielesnej swojej byłej partnerki oraz "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym". Druga ze spraw dotyczy tego, że Dominik P. jeździł samochodem po Gdańsku pod wpływem alkoholu i bez prawa jazdy. Kierowany przez niego golf poruszał się od lewej do prawej krawędzi jezdni, wjeżdżał na chodniki, zmuszając pieszych do ucieczki, uderzał też w inne pojazdy. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.
Opracowanie: