Trwa przesłuchanie Bronisława Komorowskiego w Pałacu Prezydenckim. Głowa państwa zeznaje jako świadek w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i byłego oficera WSW Aleksandra L. Są oskarżeni o proponowanie pieniędzy w zamian za pozytywną weryfikację byłego żołnierza WSI - Leszka T.
O przesłuchanie prezydenta w Pałacu Prezydenckim poprosiła jego kancelaria. Sąd na to przystał, tłumacząc, że przepisy dopuszczają takie rozwiązanie. Wpływ na to może mieć fakt, że prowadzący sprawę Sąd Rejonowy na warszawskiej Woli mieści się w starych koszarach, jest tam ciasno i trudno byłoby zapewnić bezpieczeństwo głowie państwa.
Do tej pory prezydent ogólnikowo opowiadał o zdarzeniach z 2007 roku, gdy przyszedł do niego pułkownik Aleksander L. i zaoferował dotarcie do aneksu z raportu weryfikacji WSI. Potem - jak mówił - zjawił się pułkownik Leszek T., który poinformował, że ma nagrania wiążące się z korupcją wokół komisji weryfikacyjnej WSI. Podczas odpowiedzi na pytania dziennikarza prezydent bardzo często odsyła do swych zeznań złożonych już w śledztwie.
Wojciech Sumliński zapowiedział, że ma 200 pytań do prezydenta.
W 2006 r. Lech Kaczyński - jako pierwszy urzędujący prezydent RP - stawił się w sądzie jako świadek. Zeznawał wtedy w procesie płk. SB i UOP Jana Lesiaka, oskarżonego w sprawie inwigilacji prawicy przez UOP w latach 90. (sprawę umorzono z powodu przedawnienia).
Proces Sumlińskiego i L. - którym grozi do ośmiu lat więzienia - toczy się od 2011 r. W 2009 r. obaj zostali oskarżeni przez warszawską prokuraturę o powoływanie się od grudnia 2006 do stycznia 2007 r. na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI i podjęcie się - w zamian za 200 tys. zł - załatwienia pozytywnej weryfikacji oficera WSI płk. Leszka T. Ten oficer tajnych służb wojska jeszcze z PRL ostatecznie został negatywnie zweryfikowany. Śledztwo zainicjował sam Leszek T., który w listopadzie 2007 r., po przegranych przez PiS wyborach, zawiadomił o sprawie ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Ten poinformował o niej ABW. Sumliński nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że była to prowokacja Leszka T. wymierzona m.in. w Komisję Weryfikacyjną.
(mal)