Bronisław Komorowski nie wyklucza ponowienia swojej propozycji dotyczącej ograniczenia prawa do zasłaniania twarzy podczas demonstracji ulicznych. W opinii Pałacu Prezydenckiego niedzielny Marsz Niepodległości pokazał, że ich brak jest korzystny dla bandytów i chuliganów.
REKLAMA
Pałac Prezydencki nieoficjalnie ocenia, że źle się stało, iż w trakcie prac parlamentarnych nad projektem nowelizacji "Prawa o zgromadzeniach" utrącono zapis dotyczący ograniczenia prawa do zasłaniania twarzy podczas demonstracji ulicznych. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, prezydent twierdzi, że powrót do zapisu jest wart przemyślenia. Pałac zastrzega jednak, że jest to wstępny wniosek.
Nowelizacja, podpisana przez prezydenta na początku października tego roku, wprowadza możliwość zakazu organizowania zgromadzeń przez dwóch lub więcej organizatorów w tym samym miejscu i czasie. Jednocześnie wdraża zakaz posiadania przez uczestników zgromadzenia wyrobów pirotechnicznych lub innych niebezpiecznych materiałów lub narzędzi. Prawo nie obowiązywało jednak jeszcze podczas tegorocznych obchodów 11 listopada.
Na początku niedzielnego marszu organizowanego m.in. przez ONR i Młodzież Wszechpolską doszło do burd. Na ul. Marszałkowskiej w stronę policji poleciały race, petardy, kamienie, kostki brukowe, kosze na śmieci i butelki. Policja użyła broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego. Później demonstracja była spokojna. Na komisariaty trafiło 176 osób, rannych zostało 22 funkcjonariuszy.
Podczas niedzielnego wiecu na Agrykoli, który zakończył Marsz Niepodległości, jego organizatorzy zapowiedzieli powołanie szerokiego ruchu społecznego - Ruchu Narodowego. Źródła w Pałacu Prezydenckim nie bagatelizują tych zapowiedzi. Choć - jak podkreślają - "widać bezsiłę tych środowisk w wyborach", to mogą one być "bardzo poważną siłą niszczycielską dla państwa".