"Zapowiedziany przez prezydenta termin wyborów parlamentarnych nie będzie miał przełożenia na wyniki głosowania. Sądzę, że jest to termin neutralny" - twierdzi Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. Bronisław Komorowski chce, żeby wybory odbyły się 9 października i trwały jeden dzień, chociaż ostateczną decyzję w tej sprawie ogłosi w sierpniu.
Jeżeliby doszukiwać się czegoś korzystnego dla któregoś z ugrupowań, to pewnie dla PO. Z jednego punktu widzenia wybory szybsze niż późniejsze byłyby korzystniejsze. Sytuacja w gospodarce europejskiej jest jedną wielką niewiadomą, każdy kolejny tydzień zwiększa ryzyko jakichś niekontrolowanych zjawisk, a turbulencje gospodarcze siłą rzeczy uderzają zawsze w rządzących, co doskonale widać na południu Europy - twierdzi Chwedoruk .
Krótszy czas trwania faktycznej kampanii wyborczej może być trochę korzystniejszy dla PO także ze względu na pewną przewagę, którą partia ta dysponuje na starcie. Chodzi o sympatię wielu mediów, ale też ograniczenia związane ze spotami wyborczymi i billboardami czy ograniczenie subwencji dla partii; to wszystko tworzy obraz korzystny dla PO- dodaje ekspert.
Prezydent rzeczywiście odegrał rolę arbitra, pokazując w taki bardzo wyraźny sposób, że rola prezydenta w polskim systemie nie ogranicza się tylko do realizacji woli partii, z której się on wywodzi. W tym sensie, jest to decyzja, która na pewno przyniesie korzyści prezydentowi jeżeli chodzi o jego odbiór przez opinię publiczną. Wzmocni też prawdopodobnie jego autorytet wśród polityków PSL i SLD - powiedział Chwedoruk.