"To kolejny dowód na prymat polityki nad prawem" – tak konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski w RMF FM mówi o podpisanej w piątek przez prezydenta ustawie, która ma zwiększać nadzór nad rynkiem finansowym. Przyjęte w niej przepisy dotyczące przejęcia banku zostały zgłoszone przez Prawo i Sprawiedliwość zbyt późno - dopiero na etapie drugiego czytania. Senaccy legislatorzy ostrzegali, że zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego może dojść do naruszenia art. 118 ust.1 oraz art. 119 ust. 1 Konstytucji RP. Mimo wątpliwości Senat ustawę przyjął, a prezydent się pod nią podpisał.
Z pewnych powodów uznano, że jest niezwykle ważne politycznie, żeby w ustawie znalazły się te przepisy dotyczące przejęcia banku, że trzeba się z tym spieszyć, że trzeba to koniecznie zrobić, to być może motywowało prezydenta - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim profesor Ryszard Piotrowski. Konstytucjonalista pytany, czy rekomendowałby prezydentowi podpisanie tej ustawy, jednoznacznie podkreśla: "Nie, nie doradzałbym, bo to, że mamy tę ustawę z obciążeniem polegającym na możliwości wniesienia zarzutu naruszenia konstytucji przez sposób procedowania nad tą ustawą, może okazać się bardzo dolegliwe dla pewności prawa i obrotu prawnego, zwłaszcza w tak wrażliwym sektorze jak nadzór nad rynkiem finansowym".
Politycy Platformy Obywatelskiej propozycję zmiany w prawie łączyli z aferą KNF, bo w ujawnionych nagraniach rozmowy Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim pojawił się wątek przejęcia jednego z jego banków za symboliczną kwotę. Posłowie PiS odpierali te zarzuty, twierdząc, że przepisy będą miały zastosowanie przede wszystkim w przypadku banków spółdzielczych. Poprawkę też tłumaczyli wdrożeniem unijnych przepisów. Wobec tego senatorowie opozycji wycofali się z części zastrzeżeń i zaproponowali, żeby zmiany dotyczące przejęcia banku przyjąć w odrębnym projekcie, który mógłby powstać ponad podziałami. Wniosek został jednak odrzucony, a uwagi legislatorów trafiły do kosza.
Wątpliwości dotyczące legalności tej ustawy mogą być podnoszone w rozmaitych sporach prawnych, mogą powodować kierowanie pytań do Trybunału Konstytucyjnego - ocenia profesor Piotrowski. Dodaje, że taki sposób stanowienia prawa ogranicza naszą wiarygodność jako państwa stabilnego.
Konstytucjonalista pytany o możliwe konsekwencje, które mogą w przyszłości spotkać Andrzeja Dudę za podpis pod wadliwą ustawą, stwierdził: "W tym przypadku można mówić o naruszeniu artykułów 118 i 119 Konstytucji RP. Prezydent jest związany wyrokami Trybunału Konstytucyjnego, także tymi uzasadnieniami wyroków, które są nierozerwalnie związane z sentencją wyroku. Tutaj mamy pewną linię orzeczniczą, moim zdaniem jest ona wiążąca, powszechnie obowiązująca. Ale jeśli chodzi o konsekwencje naruszania konstytucji przez prezydenta w jego dotychczasowych działaniach, to one obejmują znacznie bardziej znane i wielokrotnie już omawiane kwestie związane choćby z ustrojem sądownictwa".