Artykuł w "Die Tageszeitung" nie był powodem odwołania spotkania Trójkąta Weimarskiego. Lech Kaczyński twierdzi, że to nie on odwołał szczyt. A list byłych ministrów spraw zagranicznych, którzy skrytykowali prezydenta za odwołanie spotkania, nazywa brakiem elementarnej solidarności narodowej.
Prezydent odpowiedział na krytykę tylko Władysławowi Bartoszewskiemu. Czyżby pozostali sygnatariusze listu, pozostali byli ministrowie spraw zagranicznych nie byli godni odpowiedzi prezydenta?
Nie są godni, bo okazali – bo jak powiedział Lech Kaczyński – brak solidarności narodowej i kulturowej. Wziąwszy pod uwagę haniebność tego artykułu – chociaż nie on był przyczyną mojej absencji – braku elementarnej solidarności kulturowej i ludzkiej. Bardzo źle to o panach ministrach świadczy. To nie są osoby, z którymi prezydent Rzeczpospolitej musiałby prowadzić dialog.
Co ciekawe niegodnym jest również Stefan Meller, którego to Lech Kaczyński mianował szefem dyplomacji. Prezydent twierdzi również, że to nie strona polska odwołała spotkanie w Weimarze. Do tej pory ministrowie prezydenta twierdzili, że to na prośbę Lecha Kaczyńskiego spotkanie odwołano.
O komentarz do słów prezydenta, że "list ośmiu byłych ministrów spraw zagranicznych traktuje jako wyraz braku elementarnej solidarności narodowej" poprosiliśmy pierwszego szefa dyplomacji III RP. Krzysztof Skubiszewski mówi krótko: Nie czuję tego, nie rozumiem tych słów.