We wtorek rano mieliśmy awarię jednego kolektora przesyłającego ścieki do oczyszczalni "Czajka"; dzień później okazało się, że również drugi kolektor przestaje funkcjonować - powiedziała w środę prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w stolicy Renata Tomusiak.
O awarii kolektora dostarczającego ścieki do stołecznej oczyszczalni "Czajka" poinformowano w środę. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zwołał pilnie sztab kryzysowy. W związku z awarią zarząd MPWiK podjął rano decyzję o kontrolowanym zrzucie nieczystości do Wisły.
Prezes MPWiK powiedziała w środę dziennikarzom, że we wtorek rano doszło do awarii kolektora, będącego częścią układu przesyłowego kierującego ścieki do "Czajki". Wczoraj o incydencie były powiadomione na właściwym poziomie wszystkie nasze jednostki wewnętrzne - wskazała.
Jak wyjaśniła, układ przesyłowy jest zbudowany z myślą o zabezpieczeniu ewentualnych zdarzeń awaryjnych, więc we wtorek ścieki zostały przekierowanego do drugiego kolektora.
W środę rano okazało się jednak, że również drugi kolektor przestaje funkcjonować. Wówczas - jak przekazała Tomusiak - zgodnie z przepisami MPWiK miało obowiązek poinformować odpowiednie służby, w tym Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i służby miejskie.
Na konferencji prasowej w MŚ Kowalczyk poinformował, że o awarii dowiedział się w godzinach południowych. Niestety, sytuacja jest już na tyle bardzo poważna, że w tym momencie z informacji, które przekazały służby kontrolujące, okazuje się, że obydwa kolektory dostarczające ścieki do oczyszczalni "Czajka" są niesprawne i praktycznie całe ścieki wypływają do Wisły - powiedział.
Według ministra stwarza to ogromne zagrożenie pod względem ekologicznym. Jeśli chodzi o zagrożenie ewentualne zdrowotne, jakiekolwiek inne, to, oczywiście, wszystkie służby są uruchomione- zapewnił. Prowadzone są badania nie tylko na wylocie tych ścieków, ale również w dół Wisły po to, żeby potencjalnie uprzedzić czy zabezpieczyć się przed szkodami środowiskowymi czy zdrowotnymi- dodał Kowalczyk.
Jak przyznał, gdy usłyszał o "kontrolowanym zrzucie ścieków", ogarnęło go przerażenie. Taki kontrolowany zrzut ścieków w pełnym zakresie trudno nazwać w sposób tak beztroski. Jednak jest to niezwykle groźne zjawisko, katastrofa ekologiczna, ale też wielkie niebezpieczeństwo, jeśli chodzi o zdrowie i życie mieszkańców, nie mówiąc już o potężnych szkodach środowiskowych- podkreślił minister.
Po informacji o tym, że do pierwszej awarii doszło już we wtorek minister komentował: Utrzymywanie w tajemnicy tego typu awarii jest wielką nieodpowiedzialnością. Tyle godzin, ponad dobę czasu, można było wiele rzeczy wspomóc - powiedział Kowalczyk.
Renata Tomusiak z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji przekazała dziennikarzom, że służby i konsultanci przedsiębiorstwa wchodzą do tunelu - instalacji wybudowanej około 11 metrów pod dnem Wisły. Biegną tamtędy dwa kolektory, którymi są przesyłane ścieki. Jak zaznaczyła, nieznane są jeszcze przyczyny awarii. Liczymy na to, że nie są to bardzo poważne uszkodzenia- powiedziała.
Prezes MPWiK wyjaśniła, że tunel ma około 1300 metrów długości. Nie mogła jednak podać, czy do uszkodzenia doszło na jego początku czy dalej. Musimy poczekać na to, co nasze służby ustalą po oględzinach- dodała.
Tomusiak zapewniła, że awaria nie spowodowała "najmniejszego zagrożenia dla wody w Warszawie". Ujęcia wodociągowe są usytuowane w innym miejscu, wyżej. To, gdzie musimy zrzucać ścieki, jest dużo niżej- podkreśliła.