"Będziemy dążyć do dalszej repolonizacji mediów, w ramach prawa" - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w Jastrzębiu-Zdroju. Stwierdził jednocześnie, że PiS inaczej, niż przeciwnicy, ma mentalność demokratyczną: liczy się z tym, że może być atakowane.
Na sobotnim wieczornym spotkaniu w Jastrzębiu-Zdroju prezes PiS odpowiadał na pytania zebrane przed spotkaniem, a odczytywane przez posłankę Teresę Glenc i posła Bolesława Piechę. Autor jednego z nich pytał, czy rząd ma jakiś program walki z "psychomanipulacjami w mediach, w internecie", z cyberatakami, a także czy kontynuowana będzie repolonizacja mediów.
Jarosław Kaczyński odpowiedział, że jeżeli chodzi o walkę z atakami cybernetycznymi, powstały odpowiednie instytucje - zarówno cywilne, jak i wojskowe. Zasygnalizował, że rozważane jest ponowne powołanie ministerstwa cyfryzacji, które by się tym zajmowało, chociaż, jak zaznaczył "jest to sprawa dyskusyjna w tym momencie".
Dodał, że dużo trudniejsza jest kwestia związana z tym, co wielu, szczególnie młodych Polaków, traktuje jako ograniczenie wolności słowa. Dzisiaj jest rzeczywiście tak, że mogą być i psychomanipulacje, to szczególnie szkodzi dzieciom, bywa, że doprowadza do samobójstw, mogą być - i niestety są - różnego rodzaju hejty i nie mówię o hejtach wobec polityków - zaznaczył.
Chociaż absolutnie nie podzielam zdania Sądu Najwyższego, że politycy powinni mieć grubszą skórę. Jest wyraźnie w Konstytucji napisane, że wszyscy są różni wobec prawa, że to, że ktoś uzyskał poparcie społeczne i dziesiątki czy setki tysięcy głosów, to nie znaczy, że on traci prawa obywatelskie. Więc powinien być on chroniony, jak wszyscy inni - ocenił prezes PiS.
Ale mówię o atakach dzieci, młodzieży na inne dzieci czy młodzież, atakach ludzi z powodu różnych konfliktów albo w ogóle bez powodów, bo się ktoś nie podoba. Rzeczywiście, temu trzeba postawić jakąś tamę, ale to jest problem światowy, bo jest z jednej strony wolność słowa, a z drugiej strony tu bez pewnych ograniczeń wobec wolności słowa się nie obejdzie. My przed tym problemem stoimy tak, jak inni - zdiagnozował.
Ocenił też, że repolonizacja "w ramach możliwości" następuje. Ale my nie jesteśmy w stanie tego robić przy pomocy tego, co się określa, jako przymus państwowy. Kiedy było przedsiębiorstwo do kupienia, mówię o przedsiębiorstwie Polska Press, to znalazła się firma państwowa, która to kupiła - i to jest repolonizacja - wskazał.
Chociaż proces zmiany tych mediów następuje wielce powoli i na pewno nie będzie to tak, żeby wszyscy aktywiści naszej partii byli z tego zadowoleni - stwierdził tłumacząc, że "różnego rodzaju małe portale internetowe są teraz integrowane w wielki portal internetowy, będą różnym ludziom - także naszej strony - następowały na stopy, także pewnie i mnie" - mówił.
Ale rzecz polega na tym, że my nie jesteśmy Platformą. Nie mamy tego typu mentalności, my mamy mentalność demokratyczną: liczymy się z tym, że możemy być atakowani - zadeklarował. Dla nas optymalną sytuacją w Polsce jest żeby media były polskie, bo co to są media - to jest jakby system nerwowy człowieka - zobrazował lider PiS.
On powinien być w naszych rękach, polskich: w lewicowych, prawicowych, centrowych, różnych innych, ale polskich - dlatego będziemy do tego dążyć, ale w ramach prawa - zadeklarował Jarosław Kaczyński.