Donald Tusk zapoznał się z raportem ministra obrony, dotyczącym poniedziałkowego starcia polskich żołnierzy z talibami w Afganistanie - dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska. We wtorek szef rządu zapowiadał, że podejmie decyzję o ewentualnym wzmocnieniu polskiego kontyngentu dopiero po wyjaśnieniu okoliczności zajścia, w którym zginął kapitan Daniel Ambroziński.
Jak dowiedziała się jednak nasza reporterka, szef rządu przyjął do wiadomości treść raportu i czeka teraz na ustalenia Prokuratury Wojskowej, która w poniedziałek wszczęła śledztwo w sprawie śmierci polskiego żołnierza, oraz Departamentu Kontroli MON. W raporcie nie znalazł się wniosek, dotyczący dodatkowego wsparcia dla polskiego kontyngentu w Afganistanie. Szef rządu oczekuje więc na argumenty ministra obrony w tej sprawie. Posłuchaj relacji Agnieszki Burzyńskiej:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zdaniem Bogdana Klicha, polscy żołnierze, którzy brali udział w poniedziałkowym starciu z talibami w Afganistanie, zachowali zimną krew i postępowali właściwie. Szef MON w raporcie na temat zajścia, który przekazał premierowi, wymienia jednak cztery słabe punkty, które mogły negatywnie wpłynąć na przebieg starcia.
Jako pierwsze postawił pytanie o to, czy we właściwy sposób zostały wykorzystane dane wywiadowcze. Co to dokładnie oznacza, tego minister nie chciał już wyjaśnić. Inne wątpliwości dotyczą wsparcia lotniczego - na pierwszy rzut oka nie funkcjonowało ono właściwie. Samoloty, które pojawiły się na polu walki, nie były bowiem w stanie trafić w cel.
Dwa ostatnie pytania Bogdana Klicha dotyczą sił szybkiego reagowania - zarówno amerykańskich, jak i polskich. Amerykańskie przyleciały na miejsce potyczki 50 minut po alarmie, polskie - dużo później, bo w tym czasie osłaniały polskiego dowódcę i gubernatorów różnych prowincji, którzy spotkali się w sprawie wyborów w Karabachu.
Minister obrony poinformował również, że polscy żołnierze dysponują obecnie dziewięcioma helikopterami, z których lata tylko pięć, a dwa z tych pięciu zużywają tak dużo paliwa, że nie są w stanie dolecieć we wszystkie rejony, gdzie byłyby potrzebne. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Burzyńskiej:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ostateczne wnioski będą mogły być sformułowane dopiero wtedy, kiedy zakończą pracę instytucje do tego upoważnione. Jest to Prokuratura Wojskowa oraz Departament Kontroli Ministerstwa Obrony Narodowej - podkreślił jednak na konferencji prasowej Bogdan Klich:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Śledztwo Prokuratury Wojskowej jest normalną procedurą w sytuacji, gdy ginie polski żołnierz. Raport Departamentu Kontroli MON ma natomiast być gotowy najdalej za miesiąc.
Bogdan Klich podkreślił również, że udział w misji w Afganistanie jest ważny dla Polski, a sukces NATO w tym kraju oznaczać będzie sukces naszego kraju:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
We wtorek Bogdan Klich został zrugany przez Donalda Tuska za raport w sprawie poniedziałkowego ataku na polski patrol w Afganistanie. W ocenie szefa rządu, informacje przekazane przez resort obrony były niewystarczające. Klich doręczył do kancelarii premiera poprawiony dokument, jednak przed konferencją prasową do spotkania szefa MON z Donaldem Tuskiem nie doszło.
W ataku talibów na patrol zginął kapitan Daniel Ambroziński. Jego ciało znaleziono dopiero we wtorek nad ranem. Po tragedii premier Donald Tusk stwierdził, że decyzję o ewentualnym wzmocnieniu polskiego kontyngentu w Afganistanie należy podjąć po przeanalizowaniu ataku. Jednak szanse na wysłanie dodatkowych żołnierzy do Afganistanu jeszcze przed przyszłotygodniowymi wyborami w tym kraju są iluzoryczne. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki, rząd jest podzielony w tej sprawie. Plany resortu obrony, by naszą misję uzupełnić o 200 osób, nie podobają się premierowi Donaldowi Tuskowi.
Politycy i urzędnicy oficjalnie mówią, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Jednak widać już wyraźnie, że ambitne zamierzenia ministerstwa obrony zostały chłodno potraktowane przez samego premiera. Z jego kancelarii dobiegają głosy niechęci dla projektu wzmocnienia kontyngentu. Konrad Piasecki od jednego ze współpracowników Donalda Tuska usłyszał nawet, że to nie był poważny pomysł, a tylko "chlapnięcie" jednego z wiceministrów. Najprawdopodobniej chodzi o wtorkową wypowiedź Stanisława Komorowskiego. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Zapału do projektu nie podsyca też kalendarz. Afgańskie wybory, które zagrzewają obecnie talibów do militarnej aktywności, odbędą się już 20 sierpnia. Wzmocnienie kontyngentu, jeśliby się przydało, to teraz, a wysłanie żołnierzy musi potrwać - wedle MON-owskich procedur - nawet dwa tygodnie. Wojskowi dotarliby więc do Afganistanu już po wyborach, a to stawia nad sensem ich wyprawy dodatkowy znak zapytania.
Oficerowie 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim milczą na temat ewentualnego odwodu dla polskich żołnierzy w Afganistanie. Wiadomości na temat czasu, jaki jest potrzebny żołnierzom na przygotowanie i wyruszenie na misję, są bowiem tajne. Nie potwierdzają i nie zaprzeczają informacji, że mają skrócić swoje urlopy. Reporterka RMF FM dowiedziała się jednak, że nie ma szczególnej mobilizacji w jednostkach podległych dowództwu w Tomaszowie Mazowieckim. Posłuchaj relacji Agnieszki Wyderki:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Po śmierci kapitana Ambrozińskiego na nowo rozgorzała dyskusja na temat liczby naszych żołnierzy w Afganistanie, ich uzbrojenia, dowodzenia i ochrony ze strony służb specjalnych. Polski żołnierz, który niedawno wrócił z Afganistanu, przypomina jednak, że tego kraju nikt jeszcze nigdy nie podbił. Nie udało się to ani Aleksandrowi Wielkiemu, ani Brytyjczykom, ani sowietom - mówi. Pragnący zachować anonimowość wojskowy podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM Grzegorzem Hatylakiem, że wysłanie do Afganistanu dodatkowych żołnierzy niewiele zmieni:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kapitan Daniel Ambroziński, który zginął w ataku talibów na polski patrol w Afganistanie, zostanie pochowany w przyszły wtorek na cmentarzu w Jarocinie, skąd pochodził.