Nie można mylić suwerenności i niepodległości z naiwnym dążeniem do izolacji od UE i odcięcia się od sąsiadów - podkreślił premier Mateusz Morawiecki w tekście opublikowanym na portalu i.pl. Premier zaapelował w nim do polityków o poparcie projektu nowelizacji ustawy o SN.

REKLAMA

Szef rządu zwrócił się do polityków o poparcie projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który 13 grudnia posłowie PiS złożyli w Sejmie. Według autorów projektu ma on wypełnić kluczowy kamień milowy w sprawie KPO.

Szef rządu w tekście przypomniał m.in., że trzeba mieć świadomość, że jeśli Rosja zwycięży na Ukrainie, Polska jest następnym celem. "Musimy mieć też świadomość, że obrona niepodległości może wymagać od naszego narodu realnej walki. Obyśmy nie musieli jej toczyć. Ale musimy być na nią gotowi. Musimy mieć wreszcie świadomość, że ta obrona może być skuteczna tylko wtedy, gdy - z jednej strony - wspierać nas będą silni sojusznicy, z drugiej - gdy będziemy mieli dość własnych zasobów, by zbudować silną armię" - zaznaczył.

W ocenie premiera drogą do pierwszego z tych celów jest obecność Polski w NATO, a drogą do drugiego - obecność w Unii Europejskiej i jeszcze szybszy rozwój gospodarczy.

Morawiecki zastrzegł, że jest bardzo krytyczny wobec wielu zjawisk w UE, ale odrzuca pogląd, "jakoby Polska miała stać się silniejsza poprzez automarginalizację w ramach słabnącej globalnie Unii". "Nie można mylić suwerenności i niepodległości z autarkią, z naiwnym dążeniem do izolacji od UE i odcięcia się od sąsiadów. Można - a czasem wręcz trzeba - się z nimi spierać. Ale trzeba też umieć osiągać kompromisy" - podkreślił.

"Utrudnione utrzymanie suwerenności i niepodległości"

Premier zwrócił uwagę, że pieniądze z unijnego budżetu oraz Funduszu Odbudowy nie osłabiają polskiej suwerenności, lecz przeciwnie, wzmacniają państwo. "Powiedzmy to sobie jasno: bez napływu do Polski pieniędzy - i tych unijnych, i tych z rynków finansowych - nie tylko niemożliwy jest szybki rozwój gospodarczy, ale bardzo utrudnione także utrzymanie suwerenności i niepodległości" - dodał.

Premier pisał też o zagrożeniach wewnętrznych - o tym, że "władzę w Polsce chcą zdobyć ludzie, dla których obrona suwerenności i niepodległości nie tylko nie jest priorytetem - jest zbędnym balastem". Ci ludzie, jak dodał, "z ochotą oddadzą prawo do suwerennych decyzji zewnętrznym nadzorcom - bo będą w tym widzieli szansę, że ich obóz polityczny, chroniony przez tych nadzorców, już nigdy władzy nie odda".

"Jeśli chcemy zachować realną suwerenność, konieczne jest, aby powstrzymać przed zdobyciem władzy ludzi, którzy suwerenności bronić nie chcą. I także dlatego konflikt z Komisją Europejską musi zostać szybko zakończony - bo jego dalsze trwanie daje tym ludziom najlepsze od 7 lat paliwo polityczne. Że tak jest, mówią otwarcie nawet niektórzy przedstawiciele opozycji. Przyznają, że jeśli konflikt zostanie rozwiązany - to Zjednoczona Prawica po raz kolejny wygra wybory" - podkreślił Morawiecki.

"Odpowiedzialny kompromis"

Premier zaznaczył, że "drogą do zwycięstwa jest dziś odważny i odpowiedzialny kompromis", a "drogą do klęski - blokada tego kompromisu pod najróżniejszymi, często szczytnymi pretekstami".

Morawiecki przyznał, że kompromis nie jest na pewno idealny, ma wiele mankamentów. Podkreślił jednak, że wypracowany kształt projektowanej ustawy jest zgodny z Konstytucją RP, co potwierdzili konstytucjonaliści, z którymi się konsultował. Dzięki uchwaleniu noweli i podpisaniu jej przez prezydenta - dodał - "Polska zyska ogromną szansę na zakończenie konfliktu z KE" i narzędzia do budowy silnej gospodarki, armii i państwa.

Szef rządu stwierdził, że najlepsze zasady, którymi można się kierować do osiągnięcia tego celu, to odpowiedzialność, odwaga i gotowość do kompromisu. "Dlatego właśnie apeluję do wszystkich ludzi w polityce, którzy kierują się tymi samymi zasadami - we władzy wykonawczej i ustawodawczej, i w koalicji, i w opozycji - o poparcie złożonego w ubiegłym tygodniu projektu i o dalszą wspólną pracę dla Polski" - napisał premier.

Zamieszanie z projektem

Projekt noweli ustawy o SN został wniesiony do Sejmu przez posłów PiS w ubiegłym tygodniu w nocy z wtorku na środę. Pierwsze czytanie projektu noweli ustawy o Sądzie Najwyższym miało się odbyć w Sejmie w ubiegły czwartek po południu, ale w godzinach przedpołudniowych prezydent Andrzej Duda przekazał, że nie współuczestniczył w przygotowaniu projektu, ani nie konsultowano go z nim. Zaapelował o spokojne i konstruktywne prace parlamentarne nad projektem. Zaznaczył jednocześnie, że nie zgodzi się na rozwiązania godzące w system konstytucyjny.

W związku z wystąpieniem prezydenta i jego apelem, rzecznik PiS-u Rafał Bochenek poinformował, że na wniosek szefa klubu PiS projekt ustawy o Sądzie Najwyższym został zdjęty z porządku obrad bieżącego posiedzenia Izby.

Według wicemarszałka sejmu Ryszarda Terleckiego jest prawdopodobne, że prace nad nowelizacją ustawy rozpoczną się 11 stycznia 2023 r.

Co zawiera projekt?

W uzgodnionym z Komisją Europejska porozumieniu kluczowe rozwiązanie, które ma wypełnić kamień milowy wskazany przez KE ws. KPO, dotyczy nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Polscy negocjatorzy zgodzili się, że w nowelizacji zawarta będzie propozycja, aby sądem rozstrzygającym sprawy dyscyplinarne sędziów SN był Naczelny Sąd Administracyjny w miejsce dzisiejszej Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN.

Tuż po porozumieniu się z KE minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk wyjaśniał: Znaczącą część wątpliwości udało się wyjaśnić, bez konieczności wprowadzania zmian legislacyjnych. Natomiast od początku deklarowaliśmy otwartość na wprowadzenie zmian, o ile nie naruszają one filarów między innymi konstytucyjnych ustroju państwa - podkreślił.

Druga z istotnych, uzgodnionych z KE zmian dotyczyła doprecyzowania stosowania testu niezależności. Z jednej strony, tak by mógł być stosowany również przez składy sędziowskie, z drugiej strony by za nie tylko stosowanie testu niezależności, ale też ewentualne wykorzystanie innych ścieżek ustalania statusu sędziego nie groziła odpowiedzialność dyscyplinarna - wyjaśnił Szynkowski vel Sęk.