Policja przegląda dokumentację oraz taśmy z monitoringu ze szpitala dziecięcego w Poznaniu. To w związku ze sprawą 3-letniego dziecka, które według rodziców, zostało odesłane ze szpitala do lekarza rodzinnego. Lekarz po zbadaniu dziecka, odesłał je do domu. Tam dziecko, mimo pomocy lekarzy z wezwanej karetki pogotowia, zmarło. Pierwsze, nieoficjalne ustalenia, mówią jednak, że dziecka na izbie przyjęć poznańskiego szpitala w ogóle nie było.
Dyrekcja szpitala dziecięcego przy ulicy Krysiewicza w Poznaniu przez kilka godzin opierała się jedynie na informacjach z mediów. Dopiero po południu na miejscu pojawiła się policja i komisja z urzędu marszałkowskiego.
Dyrektor szpitala Jacek Profaska dopiero po wizycie policji dowiedział się o jakie konkretnie dziecko chodzi i udostępnił dokumentację oraz nagrania z monitoringu. Ani w dokumentach, ani na filmach nie ma dziecka, co według prof. Profaski oznacza, że dziecka nie było na izbie przyjęć. Profaska zastrzega jednak, że sprawdzanie sytuacji nadal trwa.
Sprawdziliśmy dokumentację i ruch chorych. Według wstępnych ustaleń nie było odmowy udzielenia świadczenia, bo dziecka nie było na izbie chorych - potwierdza Leszek Sobieski, dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia i Przeciwdziałania Uzależnieniom, który szefuje komisji powołanej przez marszałka.
Z ustaleń dziennikarza RMF FM wynika, że w szpitalu była osoba, choć nie wiadomo czy to któreś z rodziców, która opisała objawy, ale nie było z nią dziecka. Pielęgniarka zaleciła wizytę u lekarza rodzinnego.
Sprawdzana jest też przychodnia lekarza rodzinnego, z której chłopiec miał zostać odesłany do domu z podejrzeniem jelitówki.
Obok ustalenia faktów istotne jest poznanie bezpośredniej przyczyny śmierci dziecka, dlatego prokuratura zleciła sekcję zwłok. Odbędzie się ona w poniedziałek.
Rodzice twierdzą, że ich 3-letnie dziecko zostało odesłane ze szpitala i od lekarza rodzinnego. Z domu, gdy zaczęło jeszcze bardziej słabnąć, wezwali pogotowie. Mimo długiej reanimacji chłopczyka nie udało się uratować.
Sprawą zajmuje się policja i prokuratura. Powstanie komisji do zbadania tego przypadku zlecił minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz. Taką samą decyzję podjął Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego, bo urzędowi marszałkowskiemu podlega wskazany przez rodziców szpital. Kontrole prowadzi też wielkopolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia.
(j.)