Poważne kłopoty z obsadą dyżurów anestezjologów na oddziale kardiochirurgicznej intensywnej opieki medycznej szpitala dziecięcego im. Karola Jonschera w Poznaniu. Z początkiem grudnia z pracy zrezygnowało sześciu pracujących na nim lekarzy. W tle - jak mówią nieoficjalnie nasi rozmówcy - jest konflikt z ordynatorem. Jak ktoś ma trudny charakter i nie słucha ludzi to nie ma co się dziwić, że odchodzą - mówi nam osoba związana ze szpitalem przy Szpitalnej w Poznaniu. Co to oznacza dla małych pacjentów placówki?
Rzecznik Uniwersytetu Medycznego - bo do tej uczelni należy szpital im. K. Jonschera - zapewnia, że ta sytuacja nie zagraża planowym zabiegom, a małymi pacjentami zajmują się w razie potrzeby anestezjolodzy z innych oddziałów. Do obsady pooperacyjnego OIOMu placówka zatrudniła też dwóch nowych lekarzy.
Zabiegi są wykonywanie normlanie (...) trzeci anestezjolog przychodzi do pracy w ciągu najbliższych dni. Poza tym, zespół operujący wspiera się także anestezjologami przypisanymi do innej działalności medycznej, żadne dziecko nie jest bez pomocy i wszystkie operacje odbywają się zgodnie z grafikiem - tłumaczy rzecznik Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, dr Rafał Staszewski. Jeśli chodzi o decyzje lekarzy, one pewnie wynikały z różnic co do organizacji działalności ze strony zespołu, jak i osób kierujących oddziałem. Nie miały one znamion związanych z zachowaniem mobbingowym czy jakimś nieetycznym zachowaniem - dodaje rzecznik uczelni.
Nieoficjalnie nasi rozmówcy tłumaczą jednak, że dwie osoby to zbyt mało, by zapewnić ciągłość dyżurów. W efekcie nadzór po zabiegach nad dziećmi leżącymi na kardiochirurgicznej intensywnej terapii, muszą pełnić w większości kardiochirurdzy. Dzieje się tak zwłaszcza w nocy, kiedy na oddziale brakuje dyżurnego anestezjologa. Mówimy tu o ciężkich pacjentach, podłączonych do respiratorów, wlewów. To są dzieci po operacjach kardiochirurgicznych - mówi nam jeden z rozmówców.
Konfliktem między lekarzami a kierownictwem oddziału zajęli się też powołani przez Uniwersytet Medyczny audytorzy, którzy przyglądali się pracy oddziału w pierwszej połowie roku. Według naszych ustaleń niesnaski rzeczywiście nie miały charakteru personalnego. Spór miał jednak charakter po części merytoryczny. Dla przykładu - w przypadku powikłań po zabiegu, anestezjolodzy dopatrywali się ich przyczyn w działaniach operatorów, operatorzy zaś przekonywali, że winę za komplikację ponoszą lekarze prowadzący leczenie pooperacyjne.
Według naszych rozmówców, szpital na razie nie szuka nowej obsady oddziału, ani też nie rozmawia z lekarzami, którzy odeszli z pracy. Zaprzecza temu jednak rzecznik uczelni, zapewniając o intensywnie prowadzonej rekrutacji. Na stronie szpitala, w zakładce praca widnieje natomiast informacja o poszukiwaniu lekarzy pięciu specjalizacji - kardiologów, radiologów, pediatrów, pediatrów zajmujących się onkologią oraz właśnie anestezjologów.