Ponad połowa Francuzów nie chce Konstytucji Europejskiej – wynika z ostatnich sondaży. Jeśli ten scenariusz sprawdzi się podczas niedzielnego referendum i dokument nie zostanie przyjęty, to konstytucja przepadnie.
Nieprzyjęcie konstytucji w jednym kraju wyklucza możliwość jej wejścia w życie; traktat musi zostać ratyfikowany przez 25 krajów członkowskich. Wprawdzie francuscy politycy mogą zdecydować się na referendalną powtórkę, ale nastąpi to najprawdopodobniej tylko wówczas, jeśli porażka będzie minimalna. Jeśli Francuzi odrzucą ostatecznie dokument, to traktat będzie można wyrzucić do śmietnika historii.
Wówczas część niekontrowersyjnych zapisów konstytucji zostanie wprowadzona bocznymi drzwiami. Nad pozostałymi – np. systemem liczenia głosów – europejskie rządy będą dyskutować od nowa.
Ale francuskie nie to także problem dla Unii. Ale nie chodzi tu jedynie o dokument, bo przecież wspólnota radzi sobie bez konstytucji. I tak będzie nadal. Ważniejsze będą powody francuskiego odrzucenia traktatu – niechęć do rozszerzania Unii i strach przed liberalnymi zasadami podatkowymi i pracowniczymi wewnątrz wspólnoty. Do głosu dochodzi także niezadowolenie z rządowych inicjatyw, które niewiele maja wspólnego z samym dokumentem. Głosując na „nie” wielu Francuzów będzie chciało wyrazić swoją dezaprobatę wobec rządowych cięć budżetowych, rosnącego bezrobocia czy przenoszenia francuskich fabryk za granicę.
Ewidentnie rozmijamy się z takimi głównymi wyobrażeniami co do przyszłości Unii ze społeczeństwem francuskim, a co za tym idzie także z dużą częścią politycznych elit Francji – mówi politolog Marek Cichocki. A to rozmijanie - jak dodaje - może sparaliżować francuskich i nie tylko francuskich polityków, którzy pod naciskiem wyborców będą chcieli narzucać niekorzystne dla nas rozwiązania, np. zrównywać (czyli podwyższać) podatki i utrudniać wchodzenie polskich firm na europejski rynek.