Pożar w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. W akcji na dole bierze udział 12 zastępów ratowniczych.

REKLAMA

Ewakuacja nie była konieczna, bo w tym rejonie nikt nie pracował. Teraz tego miejsca pilnują ratownicy.

To - jak się go określa - pożar endogeniczny. Oznacza to, że nie ma ognia, ale specjalne czujniki wykazują podwyższone stężenia niebezpiecznych tlenków węgla. Pierwsze takie sygnały odebrano wczoraj po południu około 1000 metrów pod ziemią.

Początkowo na dole było 6 zastępów ratowniczych, teraz jest ich dwa razy więcej. Na dół zwożone są także materiały konieczne do budowy specjalnych tam. Stawia się je w takich przypadkach, aby zgasić pożar - odcinając dopływ tlenu w dany rejon kopalni.