W Biebrzańskim Parku Narodowym strażakom udało się opanować pożar. Ogień się nie rozprzestrzenia, nie ma nowych zarzewi, trwa dogaszanie.
W nocy nad Biebrzą działało prawie 150 strażaków. W ciągu dnia do akcji wracają główne siły - to nawet 300 funkcjonariuszy.
Ich praca będzie polegać teraz na wyszukiwaniu punktów, gdzie w podłożu jeszcze tli się żar i dogaszaniu tych miejsc. Na szczęście w parku nie ma już ognia na powierzchni - to udało się opanować, ale jest sporo miejsc, gdzie może pojawić się ponownie ogień, który tli się pod powierzchnią.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Teraz strażacy będą przeszukiwać te miejsca osobiście i dogaszać ogień w punktach, które wskażą kamery termowizyjne zawieszone na dronach.
Trzeba dojść do każdego miejsca, gdzie się żarzy, gdzie jest jakiś lekki dymek, który świadczy o tym, że jest gorąco, lub też gdzie kamera termowizyjna wskaże nam punkt, który ma podwyższoną temperaturę i trzeba go przelać wodą - mówi młodszy brygadier Marcin Janowski.
Najwięcej takich miejsc jest w lasku Wrocenskim, czyli części parku koło miejscowości Wroceń. Co ważne, jest to miejsce otoczone bagnami i rozlewiskiem, wiec ogień - nawet jeśli powróci - nie może się przenieś na inne części parku.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Akcja dogaszania pożaru może potrwać wiele dni.
Pożar w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego według danych na środę objął ok. 6 tys. ha bagiennych łąk i lasów. Według ocen służb parkowych i strażaków prawie pewne jest, że pożar powstał wskutek wypalania traw.
Przykry widok. Spalona cze #BiebrzaskiParkNarodowy. Kby dymu niestety wci wida. @RMF24pl pic.twitter.com/C6rw8u6JJL
PiotrBulakowskiApril 23, 2020
Wiosenne pożary suchych traw i trzcinowisk są nad Biebrzą co roku, ale trwający obecnie pożar jest największym w historii działalności tego parku.