W przyszłym tygodniu na być gotowy projekt ustawy zakładającej wydłużenie wieku emerytalnego do 67. roku życia. Jak nieoficjalnie dowiedziała się w ministerstwie pracy reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, kończą się właśnie prace nad kilkoma wariantami dokumentu.
Nie wszystkie projekty, nad którymi pracuje ministerstwo, trafią do konsultacji. Światło dzienne ujrzy w przyszłym tygodniu tylko ten, który zaakceptuje Donald Tusk. Resort kończy więc przygotowania zarówno wersji łagodniejszej, która uwzględnia niektóre postulaty ludowców, jak i tej twardej, o której premier mówił w expose.
Według nieoficjalnych informacji, wariant łagodniejszy zakłada m.in., że kobiety-matki mogłyby liczyć na finansowanie z budżetu państwa urlopów wychowawczych. W jakim wymiarze? To już zależy od wyliczeń, które przygotowuje resort pracy. Nie ma mowy o spełnieniu pierwotnego postulatu ludowców, którzy domagali się skrócenia wieku emerytalnego kobiet o 3 lata za każde urodzone dziecko. Trwają wyliczenia, czy możliwe jest uwzględnienie tego postulatu przy założeniu, że nie będą to 3 lata, a tylko rok.
Wszystko wskazuje jednak na to, że twardy początkowo premier będzie musiał w tej kwestii pójść na pewne ustępstwa. Ludowcy są bowiem jedyną partią, która deklaruje warunkowe poparcie dla tego projektu. Projektu, który z pewnością nie przysporzy rządowi sympatyków.