W sprawie potrójnego morderstwa w Gdańsku pojawiają się tropy wiodące do polskich i rosyjskich służb specjalnych - informuje tygodnik "Wprost". Chodzi o brutalne zabójstwo, do którego doszło w marcu. Nieznani sprawcy weszli do mieszkania przy ulicy Długiej i z zimną krwią zabili mężczyznę, jego konkubinę i ich półtoraroczną córeczkę
"Według prokuratury morderstwa dokonał 32-letni Rosjanin Samir S. W ocenie śledczych motywem zbrodniarza był rabunek. Jednak taki motyw budzi wątpliwości" - czytamy we "Wprost". Tygodnik podkreśla, że w mieszkaniu rodziny pozostało bardzo dużo cennej biżuterii, a zastrzelony Adam K. (zajmujący się handlem bronią) miał przy sobie kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Gazeta informuje, że w czasie, gdy dochodziło do zbrodni, niedaleko domu ofiar, w restauracji przebywał Rosjanin z Kaliningradu, którego nazwisko zaczyna się na M. (rozmówca dziennikarzy, pracujący w organach ścigania zastrzega, by nie podawać nazwiska Rosjanina). Ma to o tyle pewne znaczenie, że - jak donosi "Wprost" - ten mężczyzna pozostawał w kontakcie telefonicznym z Samirem S od od 9 do 13 marca (dnia zabójstwa rodziny K.). Wykazały to billingi Samira S. "Między innymi logowanie telefonu dało pewność, że M. był 13 marca bardzo blisko miejsca popełnienia zbrodni" - czytamy w tygodniku.
Jak się jednak okazuje, w rozmowach telefonicznych między 9 a 13 marca brał udział jeszcze jeden Rosjanin, którego nazwisko rozpoczyna się na B.. To mężczyzna na stałe mieszkający w Elblągu. "Niedługo po zabójstwie rodziny, M. z Kaliningradu opuścił Polskę. B., przynajmniej w tygodniu po zabójstwie rodziny, nadal przebywał na terenie Polski" - podkreśla tygodnik.
Jeden z trójmiejskich śledczych, do którego dotarli dziennikarze, stwierdził, że M. był w zainteresowaniu kontrwywiadu ABW. Chodziło o jego związki z rosyjskimi służbami specjalnymi.
Cały artykuł Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".